Mazurska chałupa komtura
Na złe wiadomości od pana Jana nie musieliśmy długo czekać. Późną jesienią przyszed telegram: "Wiatr zerwał papę z dachu". Silne wiatry na Mazurach to nie jest jakieś wyjątkowe wydarzenie. Dach był pokryty jedną warstwą papy. Ostateczne pokrycie miało powstać w przyszłości.
Pogoda była fatalna. Zimno i silny wiatr. Na południowej połaci dachu wiatr oderwał jeden pas papy. Kilka m kwadratowych. Wszystko co było potrzebne do naprawy miałem. Papę, gwoździe, lepik i drabinę. Do naprawy musiałe zabrać się osobiście bo miałem tylko jeden dzień, a szukanie ekipy mogło sie zakończyć niepowodzeniem. Wiał bardzo silny, lodowaty wiatr który prawie zwiewał mnie z dachu. Po 15 minutach pracy byłem tak przemarznięty, że musiałem iść do środka by się ogrzać.
Powoli, bo dach jest dość stromy odcinałem stojąc na drabinie powiewające jak czarne chorągiewki strzępy papy. Drabina sięgała trochę ponad krawędź dachu. W tej pozycji nie byłem w stanie sięgnąć dostatecznie wysoko. Musiałem wejść na dach. Wiatr nie ustawał.
W przerwie na ogrzanie zastanawiałem jak to zrobić w miarę bezpiecznie. Upadek z dachu, z wysokości kilku metrów, nie jest tym co lubię, a po drugie byłem sam i nie mogłem liczyć na czyjąś ewentualną pomoc.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia