Mazurska chałupa komtura
Kilka lat które upłynęły od chwili zakupu chałupy poświęciliśmy głównie na zabezpieczanie "substancji" i planowanie co i jak urządzić. Dom był kilkakrotnie przebudowywany przez kolejnych włascicieli. W trakccie remontu dachu okazało się, że deski podłogi na strychu w części wschodniej są mocno zmurszałe. Ekipa dekarzy zerwała je i przybiła nowe. Mieli ich dużo. Przy okazji zerwali w jednym pomiszczeniu dechy z trzcinową matą przybite do belek od spodu. Belka która odkryli nie była zbyt ciekawa. Pochlapana wieloma warstwami wapna (podejrzewam, że w tym pomieszczeniu kiedyć trzymano jakieś zwierzę. Może krowę albo świnki by w chałupie było cieplej?
Postanowiłem dokonać oględzin stropu w następnych pomieszczeniach. Razem z synem zaczeliśmy odrywać sufit. Kurzu było przy tym co nie miara, bo przez szpary w glinianej polepie i szczeliny pomiedzy deskami przestrzeń między belkami wypełniona była resztkami ziarna, plewami i mysimi odchodami w dużej ilości. Ale trud nasz został nagrodzony. Pozostałe belki wyglądały znacznie ciekawiej, były w dobrym stanie z wyjątkiem jednej. Natomiast deski podłogi na strychu, przykryte tam grubą, siegającą miejscami 20 centymetrową warstwą gliny miały szerokość ponad 50 cm. W każdą belkę wbite były dziesiątki gwoździ. Niektóre jeszcze wykute przez kowala. Niestety okazało się, że jeszcze dwa pomieszczenia wymagają wymiany desek stropu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia