Mazurska chałupa komtura
Wszystko w niej było dokładnie opisane, strony ponumerowane, ładny album ze zdjęciami zrobionymi wokół mojej chałupy, zapis z rozmowy z anonimowym informatorem czyli moim majstrem (zapisane były też podane nazwiska). Jak wynikało ze studiowania dalszej części akt, policja wystąpiła o nakaz rewizji. Dostała go już po 2 tygodniach. Przez ten czas i cztery tygodnie po otrzymaniu zezwolenia na przeprowadzenie rewizji u potencjalnych sprawców nie próżnowano. Rozpytywano mieszkańców wioski co wiedzą o tej sprawie i kto ukradł kable i 5 puszek pianki. Dokładnie w 6 tygodni po włamaniu ekipa zaczaiła się, dorwała wskazanych i również ich zapytała co o tym wiedzą. Niestety, wiedza tych facetów była niewielka. Można powiedzieć żadna. Jeden to nawet nie kojarzył imnie, i chałupy. Nigdy tam nie był. Mieszka na drugim końcu wsi.
A buty i ich gipsowe odlewy. Czy je porównano? Takiej informacji w aktach nie znalazłem.
Wqurzony do ostatnich granic walnąłem pismo do wyższej instancji. W życiu imałem się wielu zawodów. Jakiś czas pracowałem w sądzie jako pisarz, więc spłodzenie odwołanie nie sprawiło mi kłopotu. Przejechałem się na prowadzących sprawę do 7 pokolenia, wytykając wszystkie, mam nadzieję błędy. Jaki był tego efekt?
Ano w mojej obecności na posiedzeniu sądu zarówno prokuratorowi jak i komendantowi dostało się od sędziego. Zawsze myślałemże prawnicy to wygadana grupa, ale pierwszy raz widziałem prokuratora który wił się jak piskorz i jąkał.
Tyle mojej satysfakcji. Inna sprawa, że od tamtego czasu nocni goście omijają moją chałupę szerokim łukiem.
Ja jednak jestem czujny.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia