Mazurska chałupa komtura
Mieszalnika ciąg dalszy.
Zakup maszyny wprawił mnie w doskonały humor. Jest maszyna, jest majster, od jutra od rana prace dostaną przyspieszenia.
Mieszalnik zapakowany był w wielkie kartonowe pudło. Wyciągnąłem je z pomocą syna z samochodu, udzieliłem instrukcji co i jak ma skręcać i oddałem się słodkiemu "nicnierobieniu". Było upalne popołudnie, piwo przyniesione z piwnicy zimne. "Chwilo trwaj wiecznie"
Z miłych rozmyślań jakie to życie jest piękne wyrwał mnie głos syna, że skończył skręcać mieszalnik. Pozostało przykręcenie silnika i będzie gotowe. Obejrzałem jego samodzielną pracę okiem fachowca i naprawdę nie miałem się do czego przyczepić. Moje geny. Wyjeliśmy z drugiego kartonu silnik i... No cóż musiałem się poddać. Wykształcenie mam techniczne, 5 lat pracy w service skomplikowanych maszyn zachodniej firmy, a głupiego silnika do mieszalnika nie potrafiłem zamontować. Doszedłem po kilku próbach do wniosku, że sprzedano mi albo silnik od innej maszyny, albo maszynę od innego silnika.
Ciąg dalszy przygód z betoniarką nastąpi.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia