Mazurska chałupa komtura
Złapałem za komórkę i zadzwoniłem do hipermarketu. Niestety osoba która mogła zdecydować o ewentualnym przyjęciu reklamacji była nieobecna. "Proszę zadzwonić jutro rano."
Rano. Człowiek na urlopie, cóż że remont, spać snem sprawiedliwego mogę. Sumienie mnie nie gryzie. Wstałem rano i dzwonię. Tłumaczę co się stało. Odpowiedź jest błyskawiczna. "Przepraszamy. Proszę dostarczyć mieszalnik i silnik wymienimy na właściwy." Dostarczyć! 260 km w jedną stronę? Kto zapłaci za DOSTARCZENIE? Chwila ciszy w suchawce. "Spytam kierownika" Po kilku minutach ciszy pada propozycja ugody. Ile chcę za dowiezienie? 260 + 260 = 520 km x stawka za km wychodzi około 400 zł. Znów konsultacja z kierownikiem. "A czy może być w talonach naszego hipermarketu?" Może. Mam już dosyć tej przerywanej rozmowy. W końcu coś za te talony kupię.
Rozmontowujemy z synem mieszalnik, to chyba zemsta losu, że połaszczyłem się na mieszalnik, a nie kupiłem betoniarki z VATem 22%.
Pakuję pudła do samochodu i w drogę.
Przyznać muszę, że załatwiono mnie super. Nawet wysłano umyślnego na parking by pomógł wyładować mieszalnik i załadować nowy, sprawdzony, z silnikiem jak należy. talony na 400 zł wręczono mi i usłyszałem magiczne słowo "przepraszamy". Pełna kultura.
Z talonami w ręku, 400 zł, można zaszaleć. Postanowiłem nabyć piłę łańcuchową i to taką lepszej marki. Akurat była promocja. Nie załeżało mi na spalinowej, do lasu kraść drewna nie zamierzałem, tylko na pocięciu drewna do kominka i ewentualnie przycięcia czegoś.
Wybrałem. Dopłaciłem dwadzieścia kilka zł gotówką i piła obok nowego mieszalnika znalazła się w samochodzie.
Ciąg dalszy o mieszalniku... nastąpi.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia