Mazurska chałupa komtura
Bezrobotny wprawdzie jestem dalej, ale z realną szansą na ciekawą pracę w najbliższych dniach, więc i chęć do pisania wróciła.
Bycie bezrobotnym, ma nie tylko wady - brak dopływu gotówki ale i zalety. Oczywiście sytuacja bezrobocia stresuje, choć nie wszystkich, ale pozwala na zajęcie się sprawami na które normalnie jest czas tylko w weekendy i urlopy. W ramach walki z własnym stresem pojechałem więc do komturii wykonać pewne prace na które nie miałem dotychczas czasu. Przez okres kilku lat których jeszcze nie opisałem w komturii zmieniło się wiele. Opiszę. Dziś chciałbym podzielić się wrażeniami z ostatniego pobytu.Przyjemnymi.
Pierwszy raz byłem tam tak długo sam jak palec. Bez internetu i komputera, bez telewizora. Tylko małe radio i Trójka na okrągło. Byłem sam, ale nie osamotniony, Z tarasu w czasie przerw na posiłki mogłem obserwować przyrodę. Rozwijające się liście i kwiaty na kasztanowcu, kwitnącą jabłonkę. Uwijające się w powietrzu ptaki. Kilkanascie razy podchodziły na odległość kilkunastu metrów sarny, przekicał zając, na teren zapędził się, chyba w poszukiwaniu myszy rudy lis. Pod niedalekim lasem rozwijał się żółty dywan kwitnących mleczy. Pierwsze dni pobytu, korzystając z ładnej, słonecznej pogody poświęciłem na prace porządkowe.
Ogrodu jeszcze nie mam, to znaczy mam, ale... no... najdorodniejsze są w nim wysokie na dwa metry chwasty. Zebrałem suche, szpecące badyle i w bezpiecznej odległości od domu zrobiłem ognisko. Płomienie były wysokie na kilka metrów, ale trwało to tylko kilka minut.
CDN
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia