Mazurska chałupa komtura
Dziś na Mazurach piękna pogoda. Słonecznie, ciepło, na niebie ani jednej chmurki. Można sądzić, że to jeszcze lato. Tylko słońce jakoś niżej na niebie i drzewa zaczynają nabierać nowych barw. Rano pies znajomego wręcz wyciągnął mnie na spacer. Zabrałem go, bo znajomy wyjeżdżał na kilka dni nie miał z nim co zrobić. Pies jest uroczy. Poszliśmy drogą w kierunku lasu. Pies szalał z radości. Biegał po łąkach jak opętany. W lewo, w prawo, do przodu. Co chwila wracał machając przyjaźnie ogonem pewnie by okazać jak się cieszy. Szliśmy leśną drogą. Pies z nosem przy ziemi, ja wpatrzony w pobocze. Miałem nadzieję, że znajdę jakiegoś grzybka. I znalazłem. Na skraju lasu, przy samej drodze. Łącznie 42 koźlaki i to duże, jednego podgrzybka i jednego borowika. Spacer trwał niecałą godzinę. Zbierałem tylko przy drodze. Przykre było to, że przy drodze leżą puszki po piwie, plastikowe butelki, worki po nawozach i cała masa innych śmieci. W głębi lasu jest podobnie. Inna sprawa to chamstwo niektórych zbieraczy. Idzie taki bezmózgowiec, zobaczy muchomora i go kopnie. A te czerwone tak pięknie wyglądają w leśnej ściółce.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia