Mazurska chałupa komtura
Do budowy potrzebne są nie tylko materiały i ekipa, ale głównie pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Do krezusów nie należę. Przez kilka lat prowadziliśmy remont na małą skalę, głównie wykonując prace zabezpieczające ładując w komturię wszystkie oszczędności. Ciągle były dyskusje - brać kredyt, czy nie, w złotych czy we frankach. Przyznam się, że bałem się kredytu. Moja żona była za. W końcu uległem i zaczęły się schody, a właściwie chodzenie po bankach. Zrobiłem analizę kosztów prac do wykonania, dorzuciłem 10% na nieprzewidziane, zaopatrzyłem się w zaświadczenia o wysokości zarobków i rozpocząłem zbieranie ofert. Już na samym początku dostałem pałką w łeb. Pierwszy bank "macie państwo zdolność kredytową, ale z uwagi na wiek możemy udzielić kredytu hipotecznego na 5 lat. Raty kosmiczne. To nic, że do emerytury pozostało 11 lat. Takie mamy przepisy"
Bank drugi, zaświadczenia te same. "Nie macie państwo zdolności kredytowej na taką kwotę. Gdyby zarobki były wyższe to tak, nawet na 15 lat"
Bank trzeci: "Zdolność kredytowa jest, możemy udzielić kredytu na 15 lat. Gdzie zamierzacie się państwo budować? Na wsi? Nie my udzielamy kredytów tylko na budowy w mieście"
Bank czwarty: "Udzielamy kredytów tylko na budowę nowego. Na remont nie"
I tak dalej i tak dalej.
Wreszcie udało się. Znalazłem bank który chciał dać kredyt na remont, uznał nas za wystarczająco młodych nie przeszkadzało mu, że budowa we wsi zabitej dechami na końcu świata, a spłatę był gotów rozłożyć na lat 15.
Oczywiście to nie jest koniec tej historii z bankiem.
C.d.n.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia