Mazurska chałupa komtura
Przyjechawszy do chałupki, zacząłem od rozładowania samochodu. Najgorzej było oczywiscie z baniakiem. Ciężkie bydle i nieporęczne. Pojechałem do zaprzyjaźnionej hurtowni wypytać co potrzebnymi materiałami. W hurtowni pustki. W pierwszej chwili myślałem, że zlikwidowana, ale drzwi do "kanciapy" były uchylone. Za biurkiem siedział własciciel.
-Wszystko wykupione! Nic nie ma. A co szanowny klient sobie życzy. Może kawy?
-Chętnie odpowiedziałem, ale co z cementem, klejem, styropianem i innymi materiałami?
-Będą po pierwszym maja.
-A co z VATem?
-Będzie wyższy
-To wiem
-Hm, a zapłaci pan dziś gotówką?
-Za co?
- Za materiały z niższym Vatem
-Przecież nie ma?
-Ale będą.
- Po pierwszym.
-Ale fakturę wystawimy przed pierwszym
Jakiś ciężko myślący byłem, bo nieogarniałem sytuacji. Było wcześnie rano i dopiero wypita kawa rozjaśniła mi umysł. Kupno i sprzedaż w kwietniu, płatność w kwietniu, a dostawa w maju. Czego to ludziska nie wymyślą.
Zapytałem o jakąś ekipę. Szef hurtowni pokręcił przecząco głową. Jakiegoś miejscowego moczymordę to jeszcze da się załatwić, ale to bez sensu. Wszyscy lepsi albo wyjechali, albo planują wyjazd, albo już są zajęci.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia