Mazurska chałupa komtura
No i doczekałem sie ekipy od dachu. Przyjechało 3 braci z pobliskiej wsi. Ci sami co już byli i obmierzyli dach. Wyładowali sprzęt, nawiasem mówiąc niewiele tego było. Z kilku listew które przygotowane były jako łaty i kontrłaty na dach zrobili sobie zgrabne drabinki i dwóch z nich wskoczyło na dach. Faceci byli niewysocy, ale widać było po tym jak się poruszaja po dachu, że wprawe maja solidną. Wyciądnęli miarki i z zapałem mierzyli podobnie jak poprzednio cały dach. Krecili przy tej czynności głowami, a kierunek kręcenia nie wskazywał, że są zachwyceni. wręcz przeciwnie. Po tej wstepnej inspekcji zeskoczyli z dachu i zadali jedno, ale jakże rzeczowe pytanie: Co za partacz (piiiii) robił ten dach (piiiiii).
Na odpowiedź żaden z nich nie czekał. Szefem był sredni brat. Już wydawał dyspozycje obu braciom, mnie bym dostarczył niezbędne gwoździe, sam z torby wyciągnął piłę i nim ruszyłem po gwoździe zdążył przyciąć na odpowiedni wymiar dwie łaty.
Wszyscy trzej pracowali bardzo szybko. przyjemnie było na ich pracę patrzeć. Wytaszczyłem więc koleżankę małżonkę przed dom, bo pogoda była piękna i ułożyłem wygodnie na przygotowanym posłaniu. Niech sobie popatrzy i pooddycha świeżym powietrzem, a sam zniknąłem w chałupie by pozmywać gary, kubki, talerze i przygotować obiad.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia