Mazurska chałupa komtura
No i zaczęły się problemy z komputerami. Nie, nie wtedy, tylko teraz. Jeden wylądował w naprawie i nie wiadomo co mu dolega, nawet serwis nie jest w stanie się od niego dowiedzieć. Zaniosę go chyba do weterynarza, a nie do service komputerowego. Dlaczego? Weterynarz to taki lekarz, któremu pacjent nie mówi co i gdzie go boli, a jak mi mówiła kiedyś pani weterynarz co przed wojną była jedynym w Polsce weterynarzem pułkowym u ułanów, czasami musiała leczyć mieszkańców wiosek gdzie stawał pułk. Oficerowie na kwatery, ułani do stodoły, a lekarz i weterynarz pułkowy na obchód wsi.
Drugi komputer tez niedomaga i zawiesza się co kilka minut. Wprawdzie doraźna kuracja: penicylina, aspiryna, szczepionki, zamawianie, kadzidełka i przemawianie do ambicji zawodowych trochę pomogły, to jednak się dziad zawiesza nad zwyczaj skutecznie, tak że wciśnięcie świętej, komputerowej trójcy nie pomaga. A robi to nad wyraz często. tak często, że nie byłem w stanie napisać dwóch zdań.
A chciałem z okazji świąt i Sylwestra napisać kilka zdań o świętach i Sylwestrach spędzonych w "komturii"
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia