Mazurska chałupa komtura
Drzwi przyjechały po kilku dniach, tak jak to było umówione. Przywiozła je ekipa monterów. Ojciec i syn. Pracowali po cichu, prawie się nieodzywając. Wymagań żadnych nie mieli. Nawet odmówili kawy lub herbaty. Jednego dnia zamontowali drzwi wejściowe, drugiego drzwi na taras. Piękne to te drzwi nie są, ale wyglądają na solidne. Jak dotychczas "testowane" nie były. I oby tak dalej.
Do najpilniejszych prac do wykonania pozostała duża łazienka, gabinecik, ocieplenie, dokończenie tarasu, podest przed wejściem, podłoga na górze, sporo prac w wiatrołapie, dokończenie instalacji elektrycznej wew. i wiele innych drobnych prac.
Chciałem by ekipy zrobiły jak najwięcej. Z elektryką wiedziałem, że sobie poradzę, jak równiez z wieloma drobnymi pracami.
Zamówiony w kwietniu styropian przyjechał. Gorzej było z kotwami. Były kupione i ... zniknęły. Poszukiwania nie dawały rezultatu. Podobnie było z ekipą która miała to wykonać.
Pomału zaczęla nabierać kształtu łazienka. Pojawiły się rurki do ciepłej i zimnej wody. Na ścianie na solidnych prętach przechodzących przez ścianę na wylot zawisł kupiony w kwietniu boiler.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia