Mazurska chałupa komtura
Duża łazienka została skończona w stanie surowym. Były tynki, wylewka i sterczące ze ścian rury. W pokoju stała wanna, umywalka elegancki, kupiony w promocji, wiszący kibelek i cała armatura. Zastanawiałem się nawet, czy zainstalowanie wanny w sypialni to nie jest dobre rozwiązanie. Z wanny bezpośrednio do łóżka, z łóżka do wanny - chodzić nie trzeba. Przyszła jednak pewna refleksja, na starość to człowieka podobno reumatyzmy jakieś łamią, a wanna z wodą w sypialni to wilgoć...
Postanowiłem, że jednak wanna stanie w łazience. Pod oknem, z widokiem na pobliski las. Jeden z dekarzy, technik budowlany, podjął się wykończenia łazienki. Miał wszystko podłączyć, ustawić na swoim miejscu, a nawet ułożyć glazurę i terakotę. Również zobowiązał się ułożyć terakotę w pomieszczeniu gdzie kiedyś miała stanąć sauna.
Terakoty jednak nie było. To znaczy była w sklepach. Objechaliśmy z żoną pobliskie składy, ale to co tam się znajdowało odbiegało wyglądem od tego co chcieliśmy mieć na ścianach i oglądać być może przez długie lata.
Zapadła decyzja, że wszystkie kafelki i fugę kupimy w Warszawie.
Szukanie kafelków w Warszawie to był ciężki egzamin dla kolana komturowej.
Wybór wielki, by nie powiedzieć olbrzymi. Jednak nie mogliśmy znaleźć takich które pasowały by do "komturii". Kolejne markety budowlane, składy i sklepy z glazurą i nic. I wreszcie w jednym z marketów jest to co spodobało się komturowej. Cena tylko trochę zbyt wysoka mimo, że tekafelki są w promocji. Zastanawiamy się... i szukamy dalej. Szukajcie, a znajdziecie. Mały sklepik, a właściwie kantorek z próbkami glazury na przedmieściach Warszawy. Cena znacznie niższa. Chcemy kupić. Nie ma. Sprzedawca musi zamówić u producenta. Będą za dwa dni. Płacimy zaliczkę i jedziemy do domu. Trzeba jeszcze kupić pasującą terakotę. Z powodu zmęczenia odkładamy zakup terakoty na inny termin.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia