Mazurska chałupa komtura
W tym własnie pomieszczeniu, kiedyś z uwagi na prażenie ziemniaków dość gorącym stanąć miała sauna czyli z rosyjska bania, a po szwedzku bastu.
To było nasze marzenie. Tak się złożyło, że rozkoszy przebywania w małym pomieszczeniu o temperaturze czasami przekraczającej 100 stopni zaznaliśmy jeszcze w czasach gdy o saunach w Polsce było cicho. I nie wiem czemu. Przecież podobno już król Bolesław Chrobry zażywał podobnych rozkoszy :) wraz ze swoim dworem.
Pomieszczenie na saunę było gotowe w styczniu. Nie jest to czas najlepszy na dojechanie do "komturii". Jak śnieg posypie, a mróz chwyci taki do 30 stopni to lepiej nie ryzykować. I tak niestety było. Śnieg, mróz i końca zimy nie widać. Głodne sarenki objadły całkiem korę z jednej, kilkuletniej jabłonki, potem posmakowały sadzonych mą ręką świerków, a na deserek schrupały końcówki gałązek sosenki. Myślałem, że sosenka na straty, bo został z niej niewielki kikut, ale ona latem odbiła, rozkrzewiła się i obecnie wygląda całkiem fajnie.
Firmę do budowy miałem już umówioną. Oferta, kosztorys, umowa, której warunki zaakceptowaliśmy w 100% . Z bólem serca wprawdzie, bo w kieszeniach wyczuwaliśmy płótno, a na wyciągach bankowych debet był nawet po "pierwszym". Ale żyje się raz, a marzenia, choć niektóre, trzeba spełniać nie licząc się z kosztami. A o saunie marzyliśmy oboje. Reszta rodziny też.
Jeśli chodzi o wymiary samej kabiny, to wartością graniczną były wymiary użytkowników. Przecież w saunie, by się w pełni zrelaksować trzeba się wyciągnąć, odprężyć.
Najdłuższy wymiar miał... nasz zięć: prawie 200 cm. No i wyszło z prostej kalkulacji, że kabina nie może być mniesza niż 2 m x 2 m. Na szczęście pomieszczenie pozwałało na taką wielkość. Ściany samej sauny muszą być odsunięte od ścian pomieszczenia min. 5 cm.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia