Mazurska chałupa komtura
Dziś z samego rana miałem sympatyczną przygodę. Pojechałem po swoją jednoosobową ekipę. Droga przez las, kręta, pełna dziur. Jechałem powoli. W pewnym miejscu las się kończy i kilkaset metrów droga prowadzi przez łąki. Później mały mostek nad kanałem melioracyjnym, kilka zakręrów. Z obu stron drogi rowy wypełnione wodą i porośniete trzciną. Zwolniłem i powoli, na drugim biegu omijałem liczne dziury w szutrowej nawierzchni. Ostatni zakręt i... zdębiałem. Na środku drogi, w odległości kilkunastu metrów, zobaczyłem parę żurawi. Stanąłem. Żurawie też. Patrzyliśmy na siebie znieruchomiali przez kilka sekund.
W końcu żurawie odwróciły się i majestatycznie uniosły w powietrze.
A ja nie miałem aparatu.
Wspomnienie jednak pozostanie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia