Mazurska chałupa komtura
Niepisałem kilka dni dziennika, bo byłem wkurzony na siebie. Na własna głupotę. Narobiłem sobie dodatkowej roboty. I pozbawiłem chałupkę całkowicie wody. W ostateczności mogłem czerpać wodę z węża ogrodowego.
Jak do tego doszło?
Miałem wywiercić otwór w ścianie łazienki. Rurki doprowadzające wodę do umywalki były w odległości około 20 cm. Ściana cienka, ale cegła twarda jak skała. Oryginalna z Prus Wschodnich, przedwojenna. Specjalnie na tę okazję kupiłem lepsze wietło widiowe bo wiedziałem co mnie czeka. Przyłożyłem się, wiertło powoli wchodziło w scianę.
I nagle w otworu trysnęła woda i to pod dość dużym cisnieniem. Szczęśliwie nie na wiertarkę. Mam wprawdzie różnicówkę, ale...
Pędem do piwnicy by zakręcić zawór. Woda przestała ciec. Zacząłem się zastanawiać skąd do diabła ta rura w tym miejscu?
No tak, początkowo w łazience mieliśmy mały 15 litrowy boiler. Po zamontowaniu dużego niepotrzebne już rurki zostały skrócone i zaślepione. Zapomniałem o tym
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia