Mazurska chałupa komtura
Wczoraj po południu wytaszczyłem maszynerię i ruszyłem uprawiać swoje "hektary" pod winorośl. Po zabronowaniu praca wydawała się być łatwiejsza. Grunt był przeorany na głębokość prawie pół metra i wyrównany broną. Łatwiej było, ale nie do końca. Wprawdzie leżące na wierzchu kamienie zostały wcześniej wyzbierane, ale jednak z każdym przejazdem glebogryzarki wychodziły nowe. Wielki traktor przejechał po poletku ciągnąc za soba wielki pług, jak burza. 5-cio konna glebogryzarka to jednak nie potężny ciągnik. W porównaniu z terenem niezaoranym było jednak znacznie łatwiej i szybciej. Wieczorem poczułem wykonaną pracę kościach. :)
A dziś miałem bardzo miłą wizytę. Odwiedził mnie forumowicz (S.0.Ł.T. Maniak), mieszkający niedaleko, a pochodzący z "mojej" wsi. Czytał ten dziennik, a ponieważ jest zapalonym ogrodnikiem, to niewielką winniczkę również posiada. Czyli na Mazurach można. Można mieć winogrona. To miałem na myśli. :)
Dostałem od niego owoc jego pracy - butelkę czerwonego wina z własnych winogron. Spróbujemy razem z komturową. :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia