domecek Olgity i Mirmiła - historia stworzenia.
Czyli byl juz sobie wybrany projekt. Przyszedl czas na nasz kawałek ziemi na tej planecie. Tutaj sie wykazała Olgita. Posiada rodziców, a ja teściów a Oni mają babcie, która tutaj przyemigrowała z za Buga. I jak już przywędrowała to zajeła trochu ziemi. Tak ta ziemia sobie byla, czasem uprawiana, calkiem niezle truskawki tam były, a czasem nie uprawiana, ale za to były czeresnie.
No i Olgita po moich namowach zebrała sie w sobie i powiedziała "chcemy się budować", trzeba było widzieć ten zachwyt teścia , ale teściowa jakos staneła na wysokości zadania. Nawet uważam latwo poszlo i OJCOWIZNA Olgity została na nas notarialnie przepisana w akcie darowizny. Chociaz nie tak od razu. Jednak teściówka nie do końca sie sprawdziła. Działka w oryginale skłądała sie z 4 mniejszych kawałeczków. Szefowa zamieszania stwierdziła, ze trzeba to scalic. Ja skoro to nie bylo jeszcze moja ziemia, cicho sobie siedzialem i teściowka scalila, tylko musialem zaplacic geodecie 300 - to scalenie to byl wielki bład, co sie okazalo znacznie pozniej. Natomiast zaraz po akcie przekazania wszyscy byli niebywale szczesliwi. Zaczelismy papierowy etap budowy od warunkow zabudowy, ale o tym w nastepnym odcinku.
Olgita i Mirmił
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia