Dom Kasi i Mata...
Dachu część dalsza czyli odeskowanie. Poszło sprawnie, szybko i bez zbędnych problemów-przynajmniej o żadnych nasze tajne, lokalne i obecne na miejscu budowy źródła nie wspominały.
Następny etap "papowania" był już zupełnie inną historią...Do tej pory jednak nie rozumiemy dlaczego. Wreszcie-Teść jakoś emocjonalnie "zawiesił się" na tej papie i w nieskończoność do upadłego powtarzał nam telefoniczne komunikaty: "będą papować...papują...opapowali". Papa papą...dla nas. Dla niego widać miała jakieś magiczne znaczenie. Może zwieńczenia I najważniejszego etapu budowy? Tego pewnie nie dowiemy się nigdy...Wreszcie-Teść jest prawdziwym facetem i mało mówi o emocjonalnych aspektach budowy domu
Opapowane
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200812/74114/228730/00000010.JPG
Po kwestii papy...kwestia lukarny...a właściwie "lukarnianego łuczka" (nie znam profesjonalnej nazwy tego czegoś). Lukarniany łuczek z drewna zawieszany pod daszkiem zamigotał w głowie Wreszcie-Teścia już wtedy,gdy my jeszcze nie wiedzieliśmy, że będziemy mieć lukarnę (tak podejrzewam). Wreszcie-Teść z projektanckim sprytem sprzedał nam pomysł na łuczek nawiązujący stylem do elementów "łuczkowych" w kamienicach niemieckich z początku XX wieku. Jeśli chodzi o mnie pomyślałam, że fajnie brzmi i się zachwyciłam (na wszelki wypadek?!). Jeśli chodzi o męża z wrodzoną zaciętością przegrzebał sieć znajdując informacje, zdjęcia i inne taki i też się zachwycił (miał podstawy)
Nasza lukarna bez łuczka jeszcze
http://pl.fotoalbum.eu/images1/200812/74114/228730/00000004.JPG
Zdjęcie łuczka "podwędzonego" z sieci...nasz ma być podobny, choć znając nas zmienimy koncepcje jeszcze z 5 razy:)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia