Dziennik Zielonej
19 maja 2003
Akcja SZAMBO przeprowadzona została sprawnie i bezboleśnie. O 7.00 rano koparka pod batutą Marka zaczęła kopać dół, a o 10.30 przyjechała ciężarówa ze zbiornikiem i bardzo sprawnie włożyli go do wykopanego dołu. Ale był widok, sąsiedzi się zbiegli, wokół nas wszyscy mają szamba nieszczelne, tylko my się wygłupiliśmy ze szczelnym. Kolos został przykryty pokrywą i czeka na wymurowanie kominów nad wyłazami, oraz podłączenie do rury. Jutro ma przyjść gościu, który się tym zajmie.
Międzyczasie pod moją batutą koparkospycharka rozwalała po działce resztę humusu, i ziemi z wykopu. Pół działki z południowej strony zostało podwyższone o ok. 15 cm. Na drugą połowę nie starczyło ziemi. Wszystko jest w miarę wyrównane, piątkowe popołudnie szalałam po działce z grabiami, a dzieciaki biegały wokół, by sprawdzić czy ziemia jest dobrze ubita.
Acha ... koparkospycharka kosztowała nas 50 zł pracy za godzinę, a że spędziła u nas w sumie ponad 5 godzin, to 280 zł zniknęło z naszej *kupki*.
Ekipa od regipsów zjawiła się w sobotę (a właściwie jeden człowiek), by robić poprawki. Nazbierało się tego trochę. Wytknęliśmy mu wszystkie nierówności, niefachowe pomalowanie (było widać grudki, po szlifowaniu!), nierówne łączenia powierzchni płyt. Powiedział, *że wszystko się gipsem wyciągnie*. Po dwóch godzinach pracy, stwierdził, *że on jedzie coś zjeść i po resztę ekipy, a gips sobie w tym czasie ładnie wyschnie, a potem wszystko wyszlifują na cacy*. Uprzedziliśmy go, że nie będziemy roboty odbierać po nocy, więc niech się spręży. Przyjechali po 18.00, a my międzyczasie zobaczyliśmy efekt jego pracy. Załamanie ... w tym pokoju co podobno było zrobione „do odbioru”, było fatalnie. Po prostu spartaczona robota. Gdy przyjechali, kazaliśmy im pakować swoje rzeczy, oczywiście nie zapłaciliśmy pełnej kwoty za robotę. Zmyli się szybciutko, nie upominając się nawet o forsę. A flaszkę dla nich, którą od tygodnia Marek woził w bagażniku, wypiliśmy wieczorem przy grillu razem ze znajomymi, narzekając na niesolidnych fachowców.
W niedzielę zadzwonił niespodziewanie nasz fliziarz, który wcześniej przesunął termin, z hasłem *że we wtorek wchodzi* i chce się spotkać dziś po kościele na naszej budowie. A tu regipsy nie skończone, łazienki nie zagruntowane, materiały do hydroizolacji kabiny prysznicowej nie kupione, nie wspomnę już o płytkach do dziecięcej łazienki. Fliziarz oglądnął efekt pracy naszych regipsiarzy i stwierdził, że on się podejmie zrobienia wszystkich poprawek za 500 zł z jednokrotnym malowaniem. Mniej, więcej tyle nie zapłaciliśmy regipsiarzom, więc wyszłoby na zero. Jako, że *tononcy brzytwy się chwyta* zgodziliśmy się bez zastanowienia. A co z tego wyniknie ... zobaczymy. Fliziarz wygląda na człowieka solidnego, efekt jego flizowania widzieliśmy, a jeżeli równie dobrze robi inne prace wykończeniowe, to może nie będzie tak źle.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia