RANCZO pod Grodziskiem - nasz dom wyśniony :-)))
Kolejny tydzień intensywnych przemyśleń, planów i robór na budowie.
Zaraz jadę do panów...aaa!!! Miałam kupić kratkę do brodzika! Zapomniałam! Jadę zaraz!
Wczoraj kochany TZcik założył dobre antypoślizgowe buty i wdrapał się na dach. Jak się wdrapal, to pobladł, a potem tylko zasłaniał usta jedną ręką, a drugą błądził bezwiednie po fugach i płytkach klienkierowych na kominie. Jak doszedł do siebie, to zbadał sprawę dokładniej i powrócil na dół z...kratką wentylacyjną z komina. Komplet do kratki stanowiła deseczka, która to utrzymywała tęże kratkę na miejscu.
To, co widzieliśmy z dołu patrząc na kominy to pikuś!
Fuga rozpaćkana na całych płytkach, w dodatku nie jest twarda tylko pyli się i zostaje na palcach. Czapy betonowe nałożone byle jak, popękane, nierówne. Kratki wentylacyjne wstawione "na słowo honoru". I niespodzianka - komin od kotłowni, ten o którym myśleliśmy że ma wystający ząb bo płytki są krzywo ulożone...nie ma zęba! Bo tych płytek wcale tam nie ma! Kolesiom nie chciało się domurować od dołu 2 rzędów, myśleli że nie zauważymy i zostawili tak niewykończone!
Jadę kupić tą kratkę to przestanę myśleć o kominie...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia