Dziennik wykończeń...
Hydrauliczna anegdota
14 lipca 2007
Kiedy nabraliśmy pewności, że nasiąknięta z powodu kapiącego zaworu podłoga i ściana w okolicy rozdzielacza wyschły zrobiliśmy to co powinno być zrobione już dawno. Smarowanie wymienionych powierzchni folią w płynie. Rozdzielacz z rurkami, oraz rurka odpływu kanalizacji z kuchni nieco utrudniały, ale nie uniemożliwiały przeprowadzenie operacji. O ile rozmontowanie rozdzielacza w ogóle nie wchodziło w grę to Ryś zdecydował się na rozmontowanie rurki kanalizacyjnej. Wyciągnął złączkę z podłogi i obrócił rurkę wylotem do góry.
"Pamiętaj" - mówi - "żebyś nic nie wlewała do zlewu bo mnie tu zaleje". Przyjęłam do wiadomości i zajęłam się swoją pracą. Ryś pomalował pierwszą warstwę i zostawił do wyschnięcia.
Drugiego dnia zabrał się za druga warstwę. Po chwili usłyszałam, ze coś burczy do siebie nieco poirytowany. Zapytany powiadomił mnie, ze w tej rurce trochę wody zostało i jak ją niechcący poruszył to mu się wylało na świeżo położoną warstwę folii. Po raz kolejny przyjęłam do wiadomości i dalej kontynuowałam pracę przed ekranem komputera. Zaintrygował mnie jednak ruch za plecami (za którymi miałam kuchnię).
Odwróciłam się i zobaczyłam Rysia jak wędruje z miseczką brudnej wody prosto do zlewu i tam ją wylewa. Po chwili poszedł z miseczką do niepokornego spustu kanalizacyjnego wylewać zebraną w nim wodę. Gruchnęłam śmiechem. Okazało się, że on już trzy takie rundki zrobił i za każdym razem zastanawiał się kiedy mu się ta woda w tej rurce skończy.
http://domiogrod.bexlab.pl/hydrauliczna-anegdota/419/" rel="external nofollow">Zobacz wpis ze zdjęciami
==============================================================
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia