Dziennik Zielonej
14 lipca 2003
Uff ... i po parapetówie. Zniszczeń dużych nie odnotowałam. Dobrze, że w salonie nie mamy jeszcze parkietów (parkieciarze wchodzą jutro) i że salon jeszcze nie był ostatecznie malowany (będzie malowany po parkietach), bo w paru miejscach na ścianie mam odbite ślady „po walce”. Były tańce, browar, grill, zapiekanka w żeliwnym garnku, szwedzki stół, toasty „za budujących” i ... komentarze i oceny domu.
Trawka wokół domu zaczyna kiełkować, zmienna pogoda jest jej sprzymierzeńcem.
Jako, że mieszkamy już ... 2 tygodnie, pozwolę sobie na ocenę projektu pracowni ATRIUM, wg którego zbudowaliśmy nasz dom. Z zewnątrz dom jest bardzo niepozorny, od frontu ma zachwiane, niezbyt dobre proporcje, np. garaż obniżony w stosunku do głównego wejścia robi wrażenie garażu dla krasnoludków. Dach pod kątem 47 stopni kojarzy się z wiejskim kościółkiem, a taras; wysoki, z zadaszeniem, przypomina ołtarz dla papieża. Wewnątrz te wszystkie zewnętrzne wady przeobrażają się w zalety. Fakt, że garaż i pomieszczenie pod schodami (spiżarnia), są obniżone w stosunku do domu o 40 cm spowodował, że w spiżarni panuje o 3-4 stopnie niższa temperatura niż w innych pomieszczeniach. A nad garażem (półpiętro) jest super pokój gościnny. Pod „kościółkowym” dachem mamy wielgachny strych, gdzie podnosząc ręce do góry jeszcze nie dotykamy kalenicy. Wysoki taras daje natomiast poczucie bezpieczeństwa, oraz mam wrażenie, że mniej się wnosi na butach z ogrodu do salonu. Choć i tak zmieniamy buty na klapki wchodząc do domu (nawiasem mówiąc nie mam pomysłu co zrobić z butami na tarasie, na razie chowam pod prowizoryczną ławką, ale coś innego muszę wymyślić).
Wszystkie zmiany wewnątrz, które dokonaliśmy przesuwając ścianki działowe wyszły tylko domowi na dobre. Żadnej zmiany nie żałuję, były gruntownie przemyślane. Brakuje tylko wentylacji w wiatrołapie. Nie jest to duże pomieszczenie, a jest tam wnęka na garderobę i wchodząc do domu, gdzie wiatrołap nie ma żadnego okna, czuję nieprzyjemny zaduch. Zrobiliśmy np. taką wentylację pomieszczenia pod schodami (spiżarni) i tam tego efektu nie ma, choć pomieszczenie jest mniejsze. Nie wyobrażam sobie sprawnego funkcjonowania domu bez osobnej pralni i zsypu na brudną bieliznę, niesamowita wygoda, no i w żadnej łazience nie mam kosza na brudy, wszystko „ślicznie, higienicznie”. Kolejna sprawa: mając taras, balkon z naszej sypialni to kosztowny zbytek. Wprawdzie stanowi doskonałe zadaszenie nad wejściem i będzie bardzo ładnym akcentem (jak się go wykończy balustradą) ściany frontowej, ale czy będziemy z niego korzystać? Pościeli do wietrzenia nie będę wynosić na balkon, który jest na frontowej ścianie przy ulicy, a na przeciąganie ranne w piżamie na balkonie to nie mam czasu.
Ogólnie dom jest bardzo wygodny, wprawdzie nie możemy się przyzwyczaić do tylu pomieszczeń (mieszkaliśmy w dwóch pokoikach) i codziennej bieganiny po schodach góra-dół.
Chwalę sobie pół otwartą kuchnię na salon, robiąc posiłki uczestniczę w życiu salonu, a ścianki działowe i wysoki barek skutecznie zasłaniają ewentualny bałagan twórczy w kuchni. Wysoki, oświetlony barek doskonale się sprawdza podczas imprez jako szwedzki stół.
Życie pomalutku wraca do normy (ostatnio czułam się jak na karuzeli) pierwszym objawem „normalności” było kupienie „programu tv”. Wprawdzie telewizor jest na bezrobociu, jakoś nikt się nie kwapi by go włączyć, ale program po 3 miesiącach niebytności, znowu zagościł w naszym domu. Życie domowe tak naprawdę kręci się na linii kuchnia-taras-ogród.
To tyle podsumowań. Kolejne to pewnie będzie po okresie grzewczym. Mam nadzieję, że „koszty utrzymania” mnie nie zaskoczą.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia