Dziennik wykończeń...
Listopad, listopad
10 listopada 2008
Mam tuż za granicą działki dwa wspaniałe, choć jeszcze niezbyt wiekowe dęby. Bardzo je lubię choćby dlatego, że do dęby a poza tym podoba mi się, że dają trochę cienia również na moim podwórku. Dzięki nim upalne letnie popołudnia można jakoś przeżyć. A już na pewno będę je błogosławić latem w przyszłym roku, bo ich cień to znakomite miejsce na popołudniową drzemkę dla kilkumiesięcznego berbecia.
Jednego tylko nie lubię. Ogromnej ilości liści jakimi mnie obdarzają jesienią. Próbowałam je ostatnio grabić, bo jest ich dużo i jak zawilgną to trawa zacznie po prostu gnić, a ja nie mam ochoty na naprawianie trawnika wiosną. Jednak grabienie trawnika to trochę ponad moje siły. Szczególnie, że trawa jakaś trochę jakby za długa. Na szczęście Ryś kupił mi dziś nową zabawkę. Zgrabny ogrodowy odkurzacz.
Wyciągnęłam więc dziś kosiarkę i swoją nową zabawkę i ruszyłam na ratunek trawnikowi. Wiem, że już późno, ale trawa znów urosła a w dodatku zapowiada się ciągle ładna pogoda i źle by było, gdyby taka długa została na zimę. Gdzie się dało zaczęłam kosić (pierwszy raz w życiu, bo zawsze to robił Ryś, dziś jednak szaleje na poddaszu) zbierając przy okazji liście razem z trawą. Naszej kosiarce to nie robi różnicy pod warunkiem, że tych liści nie jest za dużo. Tam gdzie warstwa liści była zbyt gruba na to, żeby kosiarka mogła się rozprawić z trawą w ruch poszedł odkurzacz.
Nawet się za bardzo nie zmęczyłam, bo po dwóch godzinach przestałam już widzieć liście i musiałam się zwijać. Jutro jak już się z rana rozruszam wybiorę się na ogród dokończyć dzieła. Tymczasem siedzę i delektuję się myślą, że mimo iż trochę ta zabawka kosztowała a jej eksploatacja kosztuje dodatkowo, to i tak warto. Jestem w stanie sama sobie z liśćmi poradzić a sprzątając je grabiami, to nawet jeśli byłabym fizycznie w stanie to z pewnością nie załatwiłabym sprawy tak szybko.
Dodatkowy bonus jest taki, że wbrew swoim zwyczajom dęby zrzuciły już wszystkie liście, więc jak posprzątam to będzie porządek do wiosny.
Zdjęć na razie nie będzie, bo Ryś zaaferowany zmaganiami z wełną mineralną nie miał czasu mnie uwiecznić.
==============================================================
http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=81224" rel="external nofollow">Komentarze do dziennika
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia