Kropki i Biedronka w Wódce :-)
Skończyła się kasa...
Było to tak:
czwartek - dzwonię do pani z banku, że chętnie dostałbym 2 transzę. Pani na to nie ma sprawy, ale potrzebuję dziennik budowy z wpisem kierbuda o stanie zaawansowania prac. Ja za telefon i do kierbuda kręcę, że dziennik potrzebny z wpisem. I tu gupia sprawa, bo pozwolenie jeszcze na poprzedniego właściciela, kierownik oficjalnie nie zmieniony - nic, robimy ten wpis, w nadzorze powiedzieli że może się nie czepią.
piątek - idę z tym dziennikiem do banku, robimy ksero, tralalala, jakieś zapotrzebowanie wypełniam - no i super. Lecę do starostwa zobaczyć jak tam się ma moje pozwolenie na budowę. Zgadnijcie
sobota, niedziela, poniedziałek - Polska zamknięta z powodu Świąt. Wizytujemy działkę napawając się świeżym aromatem schnącej zaprawy.
wtorek - nic
środa - telefon od pana z banku, gdzie jest ta Wódka. Tłomaczę.
czwartek - dzwoni pan fotograf, że chętnie by przyjechał ale nie możemy uzgodnić wspólnego terminu. W końcu umawiamy się że sobie sam przyjedzie i zrobi swoje, jakbędzie miałjakies pytania to zadzwoni.
Dzwoni po 2 godzinach czy może przyjechać za godzinę.
Fajnie, bo ja właśnie tam siedzę i się zbieram do wyjazdu.
Nic to - postanowiłem zbadać czas dojścia do przystanku autobusowego.
10 minut
Zatem badam czas przejścia od przystanku do sklepu (10 minut) i wypicia małego Leszka (ok. 15 minut), wracam tą samą drogą (20 minut), po drodze dzwoni pan że już jest tylko szuka.
Robi zdjęcia, wypełnia jakąś kartkę i sobie jedzie.
TO PO CO JA GODZINĘ NA NIEGO TU CZEKAM???
piątek - nic.
sobota -nic.
CZEKAMY. A budowa toczy się - dzięki uprzejmości kierbuda, majstrów i składu budowlanego, którzy przejęli obowiązki banku jeśli chodzi o kredytowanie. Powoli wyzbywamy się też ostatnich oszczędności.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia