Dziennik Zielonej
01 października 2003
Dzisiaj, skoro świt (6.45) przyjechali tynkarze (ci zapasowi)– czterech chłopa. Mówią, że skończą w poniedziałek. Nie pracowali u nas, więc jeszcze nie znamy ich zwyczajów, ale już mnie zaskoczyli, że rano zamiast rozpocząć od fusiastej kawy (jak to czyniły wszystkie ekipy u nas pracujące) rozpoczęli od stawiania rusztowania . W 20 minut postawili rusztowanie przy ścianie północnej i gdy wyjeżdżałam do pracy oni już coś tam majstrowali. No zobaczymy ...
Znajomi przywieźli nam młode świerki i inne choinki ze szkółki leśnej. Takie trochę mizerniutkie. Mam nadzieję, że przy koszeniu trawy zauważymy je. Ale coś się dzieje w „ogrodzie” i to też jest pocieszające.
Na najbliższą sobotę nie planujemy, ani znajomi nam nie planują, żadnej imprezy, więc mam nadzieję poważnie zająć się terenem wokół domu (ogrodem jeszcze tego nie można nazwać). Teraz jest tyle promocji na rośliny, chociaż w dobrych szkółkach nie mają promocji, tylko w supermarketach. Okrutnie trudne zadanie dla laika - zaplanować ogród. Ale jak rozpoczynaliśmy budowę też byliśmy laikami i udało się, bez większych wpadek. Najwyżej nasz ogród będzie "ogrodem wędrującym" tzn. że jak jakaś roślina w danym miejscu będzie kijowo wyglądała, czy niefajnie rosła, to poszukamy dla niej odpowiedniego miejsca. Lubię jak coś się zmienia, więc taki "ogród wędrujący" to coś dla mnie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia