Dziennik Zielonej
5 stycznia 2004
Uff ... ta końcówka roku była męcząca, nieustający tabun gości; rodziny – bliższej i dalszej, rodzimej i zagranicznej, znajomych i nowopoznanych, dni i nocki spędzone na biesiadowaniu i imprezowaniu – sama się zastanawiam jak moja wątroba to wytrzymała. Dom wytrzymał choć trochę ucierpiał, pokój gościnny był non stop okupowany (brakło mi świeżej pościeli – trzeba kupić na takie okazje) klatka schodowa nadaje się do ponownego malowania, parkiet przeżył, choć troszkę zmatowiał i gdzie niegdzie widać ślady po bliskim spotkaniu z nieprzystosowanym do chodzenia po parkiecie obuwiem. Ale Wigilia była fantastyczna. Kupiliśmy 10 krzeseł składanych, plastikowych, granatowych po 19,99 zł za szt., zrobiliśmy prowizoryczny ale bardzo wytrzymały stół 110x260 cm i 13 osób spożywało posiłek w komfortowych warunkach. Choinka pachniała lasem, dom wypiekami, śpiewaliśmy kolędy, dzieciaki dokazywały, każdy dostał prezent – wigilia jak z reklamówki.
Śnieg w Sylwestra – jak w teledysku George’a Michaela – dopełnił magicznego nastroju.
Mieliśmy pod koniec roku zamiar kupić gres na taras, by móc skorzystać z ulgi remontowej, ale okazało się, że nie musimy się spieszyć. http://www.podatki.hoga.pl/pokaz.asp?dzial=1&id=2467" rel="external nofollow">http://www.podatki.hoga.pl/pokaz.asp?dzial=1&id=2467 Tak więc kupimy spokojnie na wiosnę. Z poważnych prac czeka nas jeszcze wykończenie balkonu i kostka brukowa wokół domu i na podjazd do garażu, nie wspomnę o ogrodzie. Gdy to zrobimy – można będzie powiedzieć, że zakończyliśmy inwestycję, choć w domu i wokół domu zawsze jest dużo pracy, to już mam nadzieję nie będzie takich poważnych wydatków.
Rok 2003 – kwalifikuję do wyjątkowo udanych, owocnych i finansożernych.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia