Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    195
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    586

Dziennik Zielonej


Zielona

723 wyświetleń

29 stycznia 2004

Wracając do początków ...

 

Wczoraj wieczorem, sącząc winko przy kominku, wzięło mnie na wspomnienia ... .

Właściwie od tego powinnam zacząć dziennik, ale teraz, gdy już mieszkamy we własnym domu i patrzę na początki z pewnym dystansem i doświadczeniem inwestora, widzę jakie mieliśmy szczęście. Stwierdzam, że o losie budowy decyduje nie tylko szczegółowy plan, wnikliwy kosztorys, ale także przypadek, splot szczęśliwych zbiegów okoliczności.

 

W roku 1999 mieliśmy na koncie 15 000 zł i zastanawialiśmy się jak je ulokować by w przyszłości przyniosły zysk. O budowie nie myśleliśmy w ogóle, mieszkaliśmy u teściów w „domu kostce”, gdzie parter był nasz, piętro ich. Ja wykonywałam usługi marketingowe dla pewnej firmy i zajmowałam się roczną córeczką, Marek miał ciepłą, państwową posadkę serwisanta w krakowskiej firmie, nasz synek skończył 5 lat.

Pewnego dnia moja mama wspomniała, że w sąsiedniej wsi brat jej pracownicy chce sprzedać działkę 6 arów. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, że ta działka jest wprost stworzona pod nasz przyszły dom. Było to tak irracjonalne i wizyjne, że pojechałam tam razem z teściami by oglądnąć ten kawałek globu. Teściu był wówczas świeżo po zakupie działki budowlanej i właśnie przygotowywał się do rozpoczęcia budowy, z zamiarem, że „dom-kostka” zostanie dla nas. Działka 6-cio arówka to była ź starego sadu. Po trawniku walały się tony jabłek, wokół latały osy. Właściciel zaczął nam pokazywać, gdzie jest doprowadzona woda, gaz i skąd można brać prąd. A ja straciłam zainteresowanie 6-cio arówką a zaczęłam oglądać kolejną część sadu, 8-śmio arową działkę narożną. Okazało się, że właściciel jest ten sam, ale najpierw chce sprzedać tą 6-cio arówkę, a tę 8-śmio arówkę chce zostawić dla dzieci. Po godzinnej rozmowie o dzieciach i sytuacjach jak to trudno przewidzieć, gdzie dzieci w końcu ułożą sobie życie, właściciel zdecydował, że sprzeda nam tą narożną po 2 tys. za ar, czyli całość ma nas kosztować 16 000 zł. Zaklepałam tą działkę, Marek podszedł do kupna działki typowo handlowo; zawsze warto ulokować pieniądze w ziemi, a ja już wiedziałam, w którym miejscu będzie taras.

Ale zanim zaczęliśmy budowę minęło prawie 3 lata. Przez ten okres trochę zmian zaszło w naszym życiu. Teścia dom stał w stanie surowym zamkniętym, moje skromne usługi marketingowe zaowocowały własną firmą, Marek zwolnił się na preferencyjnych warunkach z państwowej firmy i zaczęliśmy wspólnie zdobywać rynek małopolski. Moja córeczka zaczęła wyrastać z dziecinnego łóżeczka; nóżki już jej wystawały między szczebelkami, a synek marzył o własnym pokoju. Była jesień roku 2001 i ostatnia szansa na załapanie się na dużą ulgę budowlaną. Tony przeczytanych Muratorów nie mieściły się w szafce, wiedza teoretyczna aż rwała się to konfrontacji z rzeczywistością. Z działki znikło 16 starych drzew owocowych, ostał się ino młody modrzew. Teściu potrzebował forsy na wykończenie domu i zamierzaliśmy sprzedać „dom-kostkę” w którym mieszkaliśmy, by dokończyć obie budowy. Ale żeby coś dokończyć trzeba najpierw to zacząć a u nas z forsą nie było za ciekawie, ostatnie pieniądze inwestowaliśmy w firmę. Trzeba było rozglądnąć się za kredytem. Nastał rok 2002 w którym to pełną parą ruszyła budowa. Ten dziennik opisuje wszystkie perypetie, udane i chybione decyzje związane z budową, która od wbicia pierwszej łopaty do chwili przeprowadzki trwała 15 miesięcy. Cudem udało się sprzedać stary dom, kupiła go rodzina, którą przesiedlali z domu, który stał na linii autostrady, bez wybrzydzania na stare okna, które od razu trzeba wymienić, bez targowania się. Po prostu dom trafił na swojego kupca.

Budowa nauczyła nas wytrwałości, mobilizacji sił, odpowiedzialności za swoje decyzje oraz pewnego dystansu do rzeczywistości.

W życiu jednak nie ma nigdy pełnego szczęścia, teściowie przeprowadzali się w tym samym okresie co my, ale teściowi nie dane było nacieszyć się swoim nowym domem ... zmarł 6 miesięcy po przeprowadzce.

 

A my ... już nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy mieszkać inaczej.

Czekamy na wiosnę i snujemy kolejne plany ... modernizacyjne.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...