Dziennik Zielonej
22 kwietnia 2004
Czas na ogród ...
Wszystkie roślinki, które posadziliśmy w jesieni ubiegłego roku, przyjęły się i obudziły na dobre. Prawie każda roślinka u nas w ogrodzie (o ile teren 24mx16m można nazwać ogrodem) ma swoją historię; 3 malutkie świerczki, które przytaskał mój tata, miały zginąć pod łyżką koparki, 4 krzaczki hortensji dostałam w prezencie od teściowej (jako pamiątkę po starym ogrodzie), 2 sumaki – wykopał mój tata w ogrodzie kolegi, który chciał się ich pozbyć, 5 jodełek i 5 świerczków – wkopywaliśmy kiedyś w nocy, podczas grillowej, mocno zakrapianej imprezy i właściwie to nie pamiętam, kto je przyniósł i dlaczego są posadzone w takich głupich miejscach, szczepiona brzózka – to prezent od mojego męża, 2 clematisy – kupiłam przez przypadek w nowo otwartej szkółce, itd.,itp. Słowem – ogród powstaje żywiołowo. Zarys nasadzeń, tzn. „w tym miejscu – duże rośliny, w tym – małe, w tym – kwiaty, w tym iglaki”, kiedyś powstał, ale teraz widzę, że wszystko idzie na żywioł. Z tego może wyniknąć jakiś koszmar – ale z historią.
Wytyczyliśmy i wymierzyliśmy ścieżki, dróżki i placyki, które mają być, w niedalekiej przyszłości, wyłożone kostką brukową. Summa summarum wyszło nam 180m. kw. Łaaał ... ... nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, że prawie 2 ary z naszej 8 arowej działki chcemy przykryć kostką ... trzeba to przemyśleć.
W następnym tygodniu wchodzi fliziarz – kleić klinkier na cokół i płytki na tarasach. Nareszcie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia