Niktspecjalny z Gosią i magdą gl312 i dziennikiem.
Dotarliśmy do naszego sprzedającego i zaczeliśmy z nim układy cenowe.W końcu facet zgodził sie i dopiero zaczeły sie problemy.Chciał sprzedac dzialke ktora nie była do zabudowy jednorodzinnej tylko do zabu..zagrodowej.Znaczyło to ,że można na niej wybudować dom ale pod warunkiem ,że ma ona 30ar i 1m.To co on wydzielił miało ok15 ar i nijak sie miało do tego przepisu.Poprzez pisma i prosby u Wójta itd przekształciłi to za decyzją Rady Gminy na działe jednorodzinną.MR zamienili na MN.Dzięki temu otworzyliśmy sprzedajacemu oczy ,że żeby nie my to tej działki by nie sprzedal i tyle.Kupiliśmy ja za taka kwote ,że jak sie tubylcy dowiedzieli to od razu podnieśli cena za 1ar.Jaka była radość z pokazywania wszystkim kawałka ziemi biednej i zaniedbanej.Przyjeżdzali do nas znajomi i opowiadali jakich oni by tu nie wybudowali domów oj nasłuchaliśmy sie.Przyszedł czas na załatwianie papierów.
Mamuńko... kuźwa tego nie wie nikt ile trzeba ,żeby coś mieć w reku.Zaczeliśmy od Pani geodet. w Gminie której zapłaciliśmy 400 zyla za mapy projektowe a za wytyczenie zapłacił sprzedajacy ku naszemu zdziwieniu az 1500zyla.Mieliśmy juz mapy do celow projekt. i cztery kołki w liniach rozgraniczających.
Następnym etapem były warunki i adoptujacy.Te pierwsze załatwiliśmy w ciagu dwóch miesięcy.Za to PAN adopt. okazał się kawałkiem ...ble ble.Zgromadzone dokumenty daliśmy w/w panu i wraz z projektem czekaliśmy na finał.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia