Dziennik Zielonej
1 czerwca 2004
Sześć dni z tygodnia...
Szybkie tempo w jakim ostatnio żyjemy, spowodowało, że czas mamy ściśle zaplanowany, zagospodarowany i każde odstępstwo od planu, pociąga za sobą lawinę kolejnych spóźnień. Wszelkie decyzje podejmujemy bardzo szybko i rozpatrujemy najwyżej dwa wyjścia z konkretnej sytuacji lub dajemy sobie tylko dwa, góra trzy możliwości wyboru. Ostatni tydzień był dla nas wielką gonitwą, a nieprzewidziane, niezaplanowane wypadki przeplatały się z tymi zaplanowanymi.
W poniedziałek odwiedziliśmy firmę BRUK-BET w Krakowie na Rybitwach, wybraliśmy 2 rodzaje kostki, która nam się podobała był to NOSTALIT – pomarańczowy http://www.bruk-bet.pl/kolory/pomaranczowy_o.jpg i STAROBRUK – pomarańczowy. Po dwie szt. z każdej serii klimatyzowały się parę dni przed naszym domkiem, aż w końcu zapadła decyzja: NOSTALIT!!!
http://www.bruk-bet.pl/oferta/nosalit1.jpg
Co wpłynęło na tą decyzję:
- szybkie terminy realizacji zamówienia kostki z tej serii
- kostki są grubości 4 (schodek przed furtką),6 (cała reszta),8 cm (podjazd?)
- można dobrać do nich palisadki 12x12 cm
- dostępność w takich kolorach o jakie nam chodzi (pomarańczowy - kolor wiodący i brązowy)
We wtorek okazało się , że posiadamy w rodzinie wujka, którego firma produkuje i układa kostkę brukową. A że w swojej ofercie nie posiadają takiej o jaką nam chodzi, więc stanęło na tym, że zamówimy w Bruk-Becie kostkę, a ekipa wujka ją ułoży.
W środę odbyło się już pierwsze spotkanie z głównym „układaczem”, ustaliliśmy wstępnie o co nam chodzi, a ponieważ wszystko mieliśmy dokładnie rozrysowane, więc rozmowa poszła gładko. Jest w projekcie parę klombów, wijące się ścieżki, opaski wokół domu różnych szerokości od 40 cm najwęższa, do 100 cm najszersza, 2 schodki, parking na co najmniej 2 samochody, podjazd do garażu, dolny taras – w sumie ok. 180 m.kw.
Ze wstępnych obliczeń akcja: KOSTKA powinna się zamknąć w kwocie 18 000 zł (sama kostka – 7000 zł)
Początek akcji: koniec czerwca.
Mam jeszcze dylemat: ma być widać obrzeża (krawężniki) czy nie ma być widać ?
Brakło nam płytek na taras wejściowy, w związku z czym nastąpił mały przestój. Okazało się, że nowa partia płytek, którą zamówiliśmy, miała wadę - nie trzymała wymiarów, ale na uznanie reklamacji musielibyśmy bardzo długo czekać. Poprosiliśmy naszego fliziarza o dokończenie tego tarasu tymi wadliwymi płytkami. Dwoił się i troił – taras dokończył, ale ile przekleństw tam poleciało to nawet nie chcę mówić. Efekt – patrząc ogólnie – jest ok., ale dla wnikliwego oka – widać (zwłaszcza na schodach), że płytki są krzywe.
W czwartek wschodnia strona naszego ogrodu zyskała na urodzie, a to za sprawą 20 szt. 60 cm tui/thui kornik/kórnik. Posadziliśmy je przy ogrodzeniu – mając nadzieję, że osłonią nas przed wzrokiem przechodniów, a także kurzem i pyłem z drogi. Zachodnia strona ogrodu wzbogaciła się o paprocie, które choć trochę zasłaniają murek betonowy ogrodzenia. Nowe nabytki do ogrodu to: irgi, jałowce płożące, pęcherznice żółte oraz bodziszki. Rytuałem wieczornym i moją ulubioną czynnością, przy której umysł doskonale odpoczywa, stało się podlewanie ogrodu. Dostałam kiedyś od taty dużego rododendrona, który na jego działce nigdy nie zakwitł – podsypałam go nawozem i właśnie pękają pąki – piękny ciemny fiolet. Ogród potrafi się odwdzięczyć za troskliwe traktowanie.
A w piątek kącik zabaw wzbogacił się o drabinkę przy huśtawce oraz drewnianą piaskownicę.
Założyliśmy też kompostownik z prawdziwego zdarzenia.
W poprzednim tygodniu zaliczyliśmy również stłuczkę drogową. Nie tyle mi żal samochodu, co tego czasu na załatwienie wszystkich spraw z tym związanych.
Mam nadzieję, że ten tydzień będzie spokojniejszy ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia