Irma - dziennik budowy na koncu świata...naszego:)
Czekając na przesyłkę, wpadlismy na pomysł, zeby zobaczyć jaka ta nasza działka jest , chodzi o to, ze nie była ogrodzona, wiec za namową znajomego kolegi który ciągle ma dziene pomysły...no napiszę udalismy sie do lasu w niecnym celu
Nastepnie pojechaliśmy na naszą działeczke coby wkopać słupki, i rozciagnąć na nich czerwona-białą taśme..Po tej akcji...mało nam serce nie wyskoczyło...połowa na mnie- ja na połowe i zadna połowa nie chce tego powiedzieć... CO MY KUPILIŚMY ????!!!! toż na tym poletku nic nie stanie...blady strach...no cóż znajomi nas pocieszyli ze to nie jest tak zle, tylo tak to wyglada..( to dziwne jest zdanie, bo na budowie juz pare razy je słyszałam)...
Idyllę rodzinną przerwał telefon z pracy mojej słubnej połowy...Panie Piotrze wyjazd jest......
I tym sposobem wszystko zostało na mojej głowie...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia