Irma - dziennik budowy na koncu świata...naszego:)
Geodeta....wtedy wydawał mi sie kims bardzo ważnym...bo przeciez od niego tyle zależy..i to ON bedzie wyznaczał moj domek.
Najpierw biadolił....ze zimno, że daleko...ale jak przyjechał prace wykonał porzadnie ( tak mi sie wydawało) szybko...powbijał masę palików...jedne z gwozdziami jedne bez...czarna magia... Po 4 godzinach było wszystko zrobione, kierownik sprawdził...geodeta zainkasował i pojechali.
Zostałam sama na polu..i próbowałam sobie wyobrazic...jaki to jest ten moj dom...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia