Irma - dziennik budowy na koncu świata...naszego:)
zaczeło sie niewinnie..z moja połowa( i całą resztą naiwniaków ) podziwialismy jak rosną wzdłuż drogi słupy...Pan "S" tez nam opowiadał jak to szybko ten prad bedzie...ze juz robia..itp..po jakims miesiacu bomba wybuchła..słupy sa i owszem ale je postawił całkiem prywatnie facet, który zweszył interesik ( z plecami) oprócz tego robił zlecenie dla gminy do uruchomienia przepompowni..wiec rozmowy trwały Pan "S" i jeszcze 3 innych cwaniaczków po cichcu cos tam umawiała w naszym imieniu..na zebraniach było coraz mniej ludzi..nie byli informowani..az doszłam do wniosku ze oto Panowie chcą częśc ludzi własnie tych w nizszej czesci działek po prostu pozbawic pradu..a ja tez jestem na dole.. wiec znowu nerwowka..i niepozwolenie na to,zeby nas pominięto..byłam na kazdym zebraniu ( jestem w komitecie) zebrania z czestotliwoscia 3-4 w tygodniu po 3 godz, albo i dłuzej...na koniec chciało mi sie ...wiecie co
ale wyegzekwowałam swoje..zostałam ujeta w projekcie... odetchnełam..
Nastepne rozmowy z facetem którego własnoscia były te słupy...zazadał 1,5 miliarda ( tak, tak na stare) za to ze wogole pomysli o tym pradzie dla nas...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia