Irma - dziennik budowy na koncu świata...naszego:)
23 sierpień 2003
Rano pojechaliśmy na budowe...dziaisja akcja : posadzki mają wylać 150 m2 podobno do 17..oby
godz 6.50 jestesmy juz na budowie, swieci słoneczko jeszcze takie ciut zamglone, powietrze...ze ach..az chce sie zaraz myslec..raniutko, z kawka na tarasie...
godz 7.00 zajezdza ekipa od posadzek, trzech panów i szefo..pierwszy raz widze tak zorganizowana prace, szybko bez zbednych rozmów, panowie widac kazdy wie co ma robic i gdzie jego miejsce, wiec juz o 7.30 juz była rozłożona siatka zbrojaca, dylatacja..i zaczeło sie...hmm przyznam ze nie widziałam nigdy takiej maszyny do posadzek, wiec oczywiscie musiałam zobaczyc co to i jak to działa... a działa ...leci prawie suchy beton, piasek nie wiem jak to nazwac...a jeszcze fajniejsza jest maszyna do zacierania.. podobało mi sie..
spojrzelismy po sobie i po kilku znakach znanym tylko nam stwierdizlismy ze nie ma co tu siedziec cały czas i gapic im sie na łapki, skoro Panowie widac było wiedza co robią..tak...bo niektórzy fachmani to tylko udaja ze wiedza...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia