Irma - dziennik budowy na koncu świata...naszego:)
5 wrzesnia 2003
myśleliśmy ,ze zdołamy te chaszcze wykosic w jeden dzień, niestety drugi dzien tego sprzatania i być moze skonczymy...nawet nasz syn ochoczo chwycił za kosiarkę :) ( pewnie bo robił to po raz pierwszy ) i wolał kosić niż chwytac za szpadel...bolą mnie łapki, mięsnie...wszystko...nawet w duchu pomyslałam : dobrze ze mamy tylko tyle trawki do obrobienia :) ....dzien skonczył sie grillkiem i piwkiem z sasiadami :)
Jak nam troche przejdzie niechec do prac polowych musimy chwycic za piłe spalinowa....ciac do naszej kozy drewno ....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia