Irma - dziennik budowy na koncu świata...naszego:)
06 stycznia 2004
....Kupilismy litr tikurilli za Bolka kase oczywiscie....a ta co została ( nasza) do pomalowania sciany jak kominkarz skonczy obudowe kazałam Piotrowi zabrac do bagaznika...przyjezdzamy rano malują....kupilismy jeszcze dyrupa do sufitu bo u adama w pokoju wyszedł nie domalowany sufit...cale 2,7 l...
Bolek maluje...sciana pomalowana a mój mezuś nosi kafle z samochodu...ja w pokoju gdzie Bolek mnie nie widzial i pewnie myslał ze poszłam na zewnatrz...i słysze jak Bolek do kolesia: to odlej sobie do puszki hmm pomyslałam o co chodzi...kiedy skonczyli sciane ( tak mi sie wydaje puszka z farba powinna byc pusta...no chyba ze tikurilla wypusciła taka farbe która sie regeneruje w miare ubytku ) Bolek poszedł malowac sufit kumpel wyszedł na moment...poszłam , patzre stoi puszka...ja ja w łapkę...a ona pełna otwieram a tam Dyrup biały do sufitów...az mnie zatrzesło...a ze jestem nerwowa wiec malo co a powiedziałabym co mysle na okolicznosc...nie wytrzymałam i zapytałam bardziej dyplomatycznie co to za farba...a ten do mnie ze skoro zabrałam farbe ( ta moja ) to on musiał dokupic jeszcze bo zabrakło by na salon...hmm a ja Prosze pokazac fakture _ Bolka zamurowało...i wiecie co było dalej....faktury nie było
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia