Irma - dziennik budowy na koncu świata...naszego:)
14 sierpnia 2004
mnie nie było...jak wracałam Zdzichu mijał sie ze mną w tempie odrzutowca pomyslałam: skonczyli szybko....no nic..
Dojezdzam do domku...moja połowa wkur........stoi i mowi do mnie ze zdzichu chciał kase za to ze naprawiał swoje nieudacznictwo.....stwierdził do meza ze za prace trzeba płacic....a ze moj czasem tez nerwowy wyrzucił ich z naszej działki......no cóż teraz sam bedzie musiał zakopac...i zacementowac dziury....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia