Irma - dziennik budowy na koncu świata...naszego:)
4 lipca 2005
ech...praca domowa odrobiona....1,5 godzinay podlewania...
wczoraj poszłam do sasiada zeby zapytaj czym podlewał bo te moje zraszacze ciagle trzeba przestawiac..a tak ppomyslałam ze wcale nie mozna chodzic po tej trawce zasianej.i co??? okazuje sie ze sasiad wogóle nie podlewał, czekał na deszcz.....oj...fakt nie widziałam zebym lał wode....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia