Noxilowy marudnik
Część pierwsza czyli w poszukiwaniu własnego domu.
Jak tu zacząć??
?????
??
?
Miałem małą farmę w Afryce.
No dobra żadnej farmy w Afryce nie miałem ale takie wejście jest naprawdę mocne .
Miałem za to piękne mieszkanie w Górach Złotych . Naprawdę piękne .Dawny pałacyk myśliwski dziedzica pobliskiej wioski został wybudowany w stylu szwajcarskim . Położony też pięknie na potężnej górze dawał niezwykłe widoki z okien salonu na aleję starych dębów, a w daliświetny widok na potężne okoliczne góry Czarną Górę i Śnieżnik. Alejka dębowa biegła nad skarpą a poniżej malownicza górska rzeczka. Kiedyś nawet był luksusowo wyposażony :studnia z bijącym własnym żródełkiem+ hydrofor , szambo wielokomorowe z rozprowadzeniem podziemnymi rurkami z ostatniej komory po rozległym ogrodzie , własna sieć gazowa, prąd, telefon ( to wszystko przed wojną!), krany z zimną i ciepłą woda. Dębowe boazerie , kręcone schody, rzeżbione drzwi , okna z klamkami z jeleniego rogu.
Super, naprawdę super.
Tylko jakiś ten dom od początku jakiś taki pechowy. Pierwszy włąściciel - wysoki oficer Luftwaffe został rostrzelany za współudział w zamachu na Hitlera. Zanim został aresztowany próbował zbombardować (!) ten dom(już przejety przejęty przez gestapo) nocą ,żeby zniszczyć jakieś dokumenty a winę zrzucić na sowieckie lotnictwo. Bomby zrzucone na dom mineły go o jakieś 50m i wyrwały spory lej. .Oficer został rozstrzelany, zaś w domu do końca wojny mieściło się archiwum lokalnego NSDAP. Po wojnie (po częściowym rozszabrowaniu wyposarzenia) otwarto w nim sierociniec ,wreszcie po podpaleniu(1969r) został odbudowany w nowych nowoczesnych standartach(chłe chłe lata 70te ) .Dach wielospadowy został przerobiony na wkęsły(wklęsły dach w górach ! Co za idiota to wymyślił) , przerobiono szambo tak że trzeba było wywozić całość szambowozem, po piecu na CWU została tylko betonowa ława -fundament .Gazowa instalacja została zaślepiona.Kable telefoniczne o dziwo zostały w ścianach – Jeszcze w 2006 roku moja neostrada biegła takim przedwojennym „luftwaffoskim” kabelkiem.
Przerobiony dom został przekazany pracownikom okolicznych kamieniołomów, w tym mojej rodzinie.
No i tu pokazał znowu swoje możliwości :ludzie na potęgę w nim chorowali . Więcej piszę w we wątku takim
http://forum.muratordom.pl/zywnosc-organiczna,t172921.htm" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/zywnosc-organiczna,t172921.htm
Ale tu jeszcze streszczę : dom miał niezwykle wysoką ilość zachorowań na choroby układu odpornościowego, choroby umysłowe i alergie.
Normalnie cudowny domek
Pewnego pieknego dnia powiedzieliśmy sobie z Noxilinką : DOOOŚĆ TEGOOO!
Zrobimy ze swoim życiem i wyrwijmy się z tego domu zanim pozabijamy się albo on nas zabije .
No cóż najprostsze rozwiazanie: sprzedać mieszkanko ,dołozyć trochę i kupić coś do remontu, ale takiego żeby się dało jakoś tam już mieszkać.Mieszkając remontować i tyle .CEL wyznaczony .
No i fajnie . Najtrudniej określić zawsze co chcemy. Jeżeli jto potrafimy zrobić to dalej trzeba tylko się tego trzymać i do przodu!
Jak zawsze pokazało się że plany planami a rzeczywistość skrzeczy.
Mieszkanie wystawiliśmy do sprzedaży sami , sami tez go reklamowaliśmy gdzie się tylko dało.
Oczywiście zaczeliśmy szukać czegoś do kupienia bo jakoś lokum pod mostem niezbyt nam się usmiechało
.
Teraz trochę więcej pomarudzę na temat ogłoszeń i sposobu zachwalania nieruchomości przez sprzedajacych . Kurcze mol . Zawsze słyszałem że mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus ale po poszukiwaniach okazało się że sprzedajacy tanie domy są z jakiejś mrocznej jaskini wypełnionej halucynogennymi oparami. Po pewnym czasie opracowałem nawet język którymi posługuja się te dziwne indywidua. Np. Jeżeli w opisie stoi „ dom blisko Wrocławia do lekkiego remontu , dach do drobnych poprawek ,szambo kuchnia garaż„ to normalny człowiek nieznajacy tego dziwnego narzecza plemienia sprzedawców może spodziewać się obiektu z grubsza przypominajacego ww dom to niestety zazwyczaj srodze się zawiedzie. Bo w rzeczywistości znajdziemy dom w odległości 80 km od Wrocka, albo co gorsza z dojazdem wymagającym smigłowca. Lekki remont to zburzenie do fundamentów, dach do poprawek to to coś u góry ruiny zbudowane z bezwładnie zymiesznych płyt azbestowych z butwiejącą od 20 lat więżbą dachową. Oczywiście jak domyślacie się szambem mogą być w języku sprzedawców :wykopany kopaczką rowek do spuszczania szamba do rowu melioracyjnego („wsyscy tak robia i nikomu to nie przeszkadza”) , ew wykopany z „szfagrem i Heńkiem z sasiedztwa '' dól obok studni (!). Studni zresztą najwyraźniej szczególnej ,bo posiadającej imię Wodociąg. Ekstremalnym przypadkiem może być nazwanie szambem zagajniczka złozonego z 4 rachitycznych drzewek. Kuchnia jak się domyślacie może się okazać stołem z podstawionym miednica pod cieknacym kranem.
Ach bym zapomniał bym o wspaniałym „garazu”. Garaż bowiem może oznaczać np. 4 ściany, zawalony dach i wyrosły wewnątrz mały lasek.
Wspaniały dom ,świetny dla rodziny z dzieckiem to dom w popeegeerowkim osiedlu gdzie prawie nikt niema pracy ,a 2 kolejnych właścicieli wyprowadzio się po tym jak ich napadnieto i obrabowano we ww domu. Domu naprzeciwko jedynego spożywczaka we wiosce z kolekcja pijaczków ...na okna.
Szczególna troską chciałbym objac również oferty zawierajace fotki nieruchomości. Najwyrażniej niektórzy sprzedający przeszli specjalne szkolenia w Akademi Dla Sprzedawców Wszelakich Ruder obejmujące najwyrażniej wyczerpujacy kurs obsługi Photoshopa tudzież innego Gimpa.
Z niektórych fotek znikneły nie tylko przebiegajace obok linie wysokiego napiecia ,ale również domy w cudowny sposób wymieniły sobie stolarke okienną, wyprostowały walace się kominy, a nawet wyrosły jałowce i thuje zasłaniające niekorzystne elementy otoczenia np.popeegeerowskie czworaki.
Zdazył mi się dialog typu:
Noxi : Panie!! napisał pan( i potwierdził przez telefon) w domu jest woda-
Kosmita Usiłujący Sprzedać Nam Dom- no bo jest .
N: to czemu nie leci z kranu ?
KUSND : bo zakrecona .
N:No to odkręćmy, gdzie jest zawór ?
Po dłuzszej przerwie wypełnionej pozorowanymi poszukiwaniami piętro nizej
KUSND :Tu pod zlewem
Odkręcam -dalej wody nie ma
KUSND- EEEEEEE bo hydrofor jest zepsuty.
N:Tak?
KUSND:dostał piachu z mułem to się troche zatarł.
Ja robie wielkie oczy.
N:To jakiegoś filtra niemiał ?zreszta co to za studnia że sam Piach i muł.
KUSND: panie to dobra studnia tylko jak śfagier pogębiał to się muł poruszył a filtr był tylko się ułamał bo rura był zardzewiła to ja śfagier przedłuzył takim plaśtikowym szlauchem.
N : Acha
I pożegnałem się z KUSND i tyle mnie tam było
Potem nie wytrzymałem i zadzwoniłem do znalezionej w ksiażce pani Sołtys tej wioski. Po miłym zagajeniu sprawy pani sołtys niechetnie powiedziała że w tej studni to z 8 lat już nie ma wody i właściciele robili jakieś tam odwierty i nie znależli wody na działce. Ach i wodociągu w ciągu najblizszych lat nie ma co sie spodziewać.
Tak w ogóle chciałbym zaznaczyć że sołtysi/sprzedawcy w wiejskich sklepach/sąsiedzi stanowią nienajgorsze żródła informacji co trzeba sprawdzić. Sprawdzić bo nieraz moze się człowiek nadziać na informatora specjalnie wymyślajacego wady domu bo ktoś z delikwenta famili chce kupić ta nieruchomość taniej jak nikt inny jej nie kupi.
No dobra pomarudziłem troszke ale wróćmy do naszych poszukiwań:
po wydaniu jakiś 8.000 na benzynę i ogłoszenia udało się nam zgrać(już po 2 latach :) ) dwie porzadane okolioczności . Znalezienie człowieka który chciał kupić nasze mieszkanie za cywilizowaną cenę (by mieć gdzie się zatrzymać w czasie wyskoku na narty) i człowieka który chciał sprzedać nam w dość cywilizowanej cenie dom mniej więcej zblizony do naszej mantry:
Dom Którego Szukamy :
Jest nie dalej niż 45km od centrum Wrocka.
Ma szambo(lub kanalizacje)
Ma doprowadzona działająca wode dostepna w kranach
Wzglednie szczelny dach
Brak wody w ścianach , i w piwnicy
Prąd w budynku
Przynajmnie 1 pomieszcenie w którym mozna zamieszkać
1 w którym można się wykapać
I coś co można zaadaptować na Kuchnie
WC.
No i cacy! Byliśmy nieprawdopodobnie że szcęśliwi jak sprzedaliśmy nasze mieszkanie . Nowy właściciel naszego mieszkania wyznaczył termin do początku jesieni(sam zamierzał przerobić nasze mieszkanie jeszcze przed sezonem narciarskim). Jakiś niezbyt długi czas później okazało że druga nasz okoliczność: cywilizowany sprzedajacy rozstał się z z tym padołem łez . Tamta strona (sprawę prowadziła córka sprzedajacego)oddała zadatek i zostaliśmy bez Miejsca Gdzie Mozemy Się Wprowadzić
To był mniej więcej koniec maja ,do końca sierpnia mamy wydać swoje exmieszkanie .
Zonk
…
..
.
Poprzednio szukaliśmy 2 lata.
TERAZ mamy 3 miechy na znalezienie i przeprowadzenie
…...
…
To był 2006 rok ceny skoczyły do góry i poszybowały w stronę górki 2008 roku.
…..
….
.
Zonk
Byliśmy już w większości spakowani . Wprawdzie zostawialiśmy większość mebli ale i tak braliśmy wszystke przedwojenne meble.
Nasi przyjaciele na konto przyszłego domu obdarowali nas na minnymi owczarkiem i kolekcja sadzonek rzadkich drzewek. Rodzina radośnie dorzuciła sporą dawke szkła i porcelany , Po ojcu odziedziczyłem spory warsztat do majsterkowania, mama dorzuciła kolekcje książek i szkieł- krzyszałów (mama jest technologiem szkła). Och bym zapomniał: kolekcja minerałów i skamielin.
2 duze akwaria .(bez rozdanych rybek). Gigantyczna ilość książek.
Duperele takie i takie.
Duperele inne
I jeszcze inne
Łącznie z 3,5 tony fantów których nie ma gdzie upchać.
…..
…
..
Jak się domyślacie z nerwów spać nie mogłem .
Praktycznie przestaliśmy zajmować się czymkowiek innym niż znalezieniem czegoś do kupienia i zasiedlenia. Gazety, fora ogłoszeniowe, zrywki na słupach. Oferty na karteczkach rozwozonych po spozywczakach w interesującej nas okolicy, Wizyty u sołtysów , a nawet na plebaniach.
I zwiedzanie coraz starsznieszych ruder. Jeżeli w wiosce do której jechaliśmy była jakaś straszna ruina to znaczyło że tam mamy podjechać.
….
Na koniec lipca miesiacu zadzwonił ten W łaściwy Sprzedający:
Umówiliśmy się na ogledziny , pojechaliśmy ogladamy : Wioska nawet całkiem sympatyczna , zanim znależliśmy Domek okazało się że niedaleko jest kościół , szkoła gimnazjalna , 70 m dalej spozywczak czynny cały tydzień. Zarąbiście .
Po wjechaniu na uliczke okazały się jakieś straszne konstrukcje . Mina nam zrzedła ale okazało się ze tym razem najgorsza w wiosce rudera nie jest ta Naszą.Nasza była po przeciwnej stronie i o dziwo nie była ruderą ,tzn ściśle mówiąc była ekstremalnie zaniedbana ale miała dach dość szczelny no i jedno ze skrzydeł budynku od razu nadawało się do zamieszkania.Po tym co zobaczyłem wcześniej wydałała się dosłownie Hiltonem.
Właściciel chciał się jej pozbyć bo miał własny dom (obok) i potrzebował szybko gotówki. Dom sprzdajacego robił bardzo pozytywne wrazenie , zadbany -niedawno odnowiona stara plebania + zabudowania. Rodzina sprzedającego mieszka w tej wiosce od czasów repatriacji , wszystcy ich znają (nie ma to jak wywiad :) ) z pewnych względów nazwijmy ich Pawlaki. Te fakty podaję dlatego że wtedy myślałem tak: gdyby coś z ofertą było „nie teges” i przepadły nasze pieniądze to wiadomo gdzie szukać odwetu. Dom nasz dostał się w ręce Pawlaków na zasadzie przepisania nieruchomości w zamian za dożywotnią opieke nad poprzednią właścicielką. Poprzednia włąścicielka umarła w szpitalu pól roku wcześniej w wieku lat 93 . Zaś Pawlaki zostali włąścicielami domu którego nikt nie remontował
już od 40 lat Co gorsza babcia bedąca poprzednią włąścicielką tego domu (dla wygody nazwijmy ją Babcią Esme na wzór Pratchettowskiej czarownicy Babci Weatcherwax z ktorą łączyła ją upartość niepospolity charakter i wysoki wzrost) zabroniła cokolwiek wyrzucać z domu.
Dom wypełniony był (miejscami po sufit ) słomą,drewnem,starymi drzwiami, meblami , stłuczonym szkłem , papierem itp. Naczelny Pawlak chciał pozbyć się go bo
a) potrzebował pieniedzy (a tak naprawdę potrzebowała jego siostrzenica by dostać większy kredyt na upatrzoną działke)
b)bał sieże ten cały kram sfajczy się w wyniku zaprószenia ognia(niedaleko spożywczak a pijaczki wiedziały ze nikt tam nie mieszka)
c)Po drugiej stronie nieruchomości mieszkają nazwijmy ich Kargule . O toczącej się od prawie 100 lat wojnie podjazdowej między tymi dwiema rodzinami napiszę osobno. Obecni mieszkańcy wioski mieszkali przed wojna w takiej samej wiosce w rejonie tanopolskim na Kresach. Jakoś tak w całości się tu przenieśli przenosząc rodzinne wasnie. Jak w takich starych społecznościach prawie wszystcy są ze soba spokrewnieni a dokłanie tworza dwa potezne klany: Karguli. i Pawlaków
Terytorium nasze było pośrodku – Babcia Esme była z innego regionu Kresów więc neutralna. Co iekawe oba klany nie są zbyt chętne do zwady więc najchetniej widziały by dalej osoby neutralne jako siły buforowe.
W tej sytuacji akurat napatoczyliśmy się my.
Dodatkowym argumentem było to że skrzydło od ulicy wygladało strasznie , Tą część w „ lepsiejszym stanie” „od pól” ogladał przyprowadzony przez Pawlaków” Pan Fachowiec” (całe życie kładł kafelki więc fachowiec od budownictwa) i orzekł że ta część nadaje się tylko do rozbiórki bo „te ściany takie krzywe zrobione z niewypalanej gliny jakiś takich dziwnych cegieł i kamieni. Stropy niskie wiec po co to remontować ,zburzyć i tyle). Pawlaki podlały cały płot rundapem , „bo taki brzydko zarośniety chwastami (Szlak trafił wtedy dziką winorośl grubą jak mój nadgarstek)., zlali chemią całe podwórze żeby nie musieć kosić. I wtedy zjawiłem się z Noxilinką.
Najpierw zwiedziłem tą lepsiejsza część (dla mnie gorsza ale i tak o niebo lepsza niż 80% zwiedznych nieruchomości)
Potem weszłem do tej starszej , gliniano , kamienno ,drewnianej. Sucho , tynki nawet te najstarsze trzymaja się ścian okna większość drzwi zewnetrzne - wiadomo do wywalenia . Kurcze co jest? Delikatnie podpytałem co do ceny sprzedającego (a nóż widelec to kolejny kosmita i chce tak naprawdę 10 razy tyle co usłyszłaem przez telefon?)
OOOO!!! chce tyle ile słyszałem .
Włażę na górę po schodach(po schodach ludzie! nie po drabinie) wkroczyłem do sypialni i...
widok mnie zauroczył: piekne malownicze pola, na horyzoncie mały biały kościółek , trochę lasków.
No normalnie jak obraz Wyczółkowskiego .
Normalnie miłość od pierwszego wyjzenia.
Odwróciłem się do Noxilinki i cicho przez zęby mówie (co by właściciel nie usłyszał) BIERZEMY GO .
Następnie walę się mocno w kolano (żeby mieć skwaszona minę) i złażę na dół do sprzedającego , Targuję się (7% upustu i jeszcze ma zostawić 2 tony wegla w garazu dla mnie. Jest ) ustalamy szczegóły, umawiamy się na telefon na kiedy najszybciej uda się załatwić notariusza.
Sprzedający nie wie nawet że kupiłbym nawet gdybym miał zapłacić więcej.
Jeszcze tylko notariusz , okres pierwokupu dla debilnej agencji rolnej
I już staliśmy się szczęśliwymi właścicielami dwuczęściowego domu uzbrojonego w wodociąg ,
dwie studnie(tą drugą odkryliśmy po pół roku sprzątania)szambo wielokomorowe ,prąd, siłę,stodoły, drewutni , wozowni , garażu , wiaty,2 kompostowników,i sławojki sztuk słownie jeden. Wszystko to w małym parczku (w tym kilkusetletni cis i ok 100letnia lipa)) na 13 arach.
A wszystko to za wstrząsającą cenę niewystarczającą na zakup nawet najtańszego nowego samochodu.
YES!!!!!!!!
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia