Noxilowy marudnik
Powoli zblizał się wieczór. Na szczęście musieliśmy coś tam robić , więc nie było czasu mysleć o banialukach .Zaraz po przeprowadzce jest pełno do roboty jednak jedna potrzeba była pilniejsza od innych . Trzeba było złozyc solidnie, kupione dużo wcześniej łózko. Potęzna i cięzka konstrukcja z giętych i spawanych stalowych prętów i rurek by stać się wygodnym łożem musiała (oprócz podparcia dodatkową podpórką) być dodatkowo wzmocniona przez stelaż zaprojektowany pod zawieszany baldachim. Oczywiście wszystko było cacy do pierwszego złożenia łóżka . Łózko „teoretycznie” mieściło się w nowej sypialni. Teoria teorią ale diabeł tkwi w szczegółach. Sposób montazu wymagał by górna ramkę baldachimu dało się włozyć w 4 słupki podtrzymujace. Słupki mieściły się „na styk”. Niestety okazało się że zeby złozyć potrzebne było podniesienie ramki nad słupki gdzieś o jakieś 10 cm . A u góry było 0,5 cm . Łapy opadają . Klapneliśmy na 4 literach i myślimy . Myślimy i …..jest pomysł .Złozymy ustrojstwo leżące na boku i obrócimy .Po kilku rysach na podłodze,kilku siniakach , groźbach przemocy bezpośredniej tudzież checi utylizacji cholernego żelastwa na smietniku udaje się nam złozyć całość . Przewrócić już nie .Cholera . Klnąc rozkładamy .I znowu siedzimy nad tą łóżkowa kostką rubika.I ...jest pomysł !!Wstajemy robimy i itd........................ klnąc rozkładamy :) ,,,,, i tak z 5 razy …:) wreeeeszcie wpadamy drogą kompilacji najbardziej odlotowych pomysłów na plan operacyjny:
Jest tylko jedna szansa na złożenie diabelstwa : trzeba delikatnie odciać (gumówka odpada bo w czasie ciecia sfajczy lakier, poza tym trudno otrzymać równe odciecie rurki) te ozdoby na szczycie słupków . Mam w skrzynce coś co nazywa się krajak do rur . Wprawdzie zaprojektowany do cięcia miekkich rurek ale przy odrobinie dobrej woli i kilku tonach cierpliwości da się wszystko. Już po kilkuset obrotach (ręcznie) mam uciete równiutko rurki. No dobra: składamy górna cześć ustrojstwa na ziemi, wkładamy słupki podtrzymujace i ty takim baldachimem próbujemy złozyć całość i..... Dupa dupa dupa. Musimy częściowo zdemontować słupki od ściany ,połozyć po jednym zdemontowanym słupku przy właściwym miejscu, potem trzymajac zdekompletowany baldach w rozstawionych szeroko łapach (cholera łózka szerokiego na 1,8 m nam się zachciało!! ) umieścić słupki w gniazdach, podnieść te wyjęte elementy, wsunąć w gniazda w baldachimie i.... przekonać się że sufit jest tu niższy o jakieś 1 cm . Na szczęście jest elastyczny bo to podścibitka z trzciny na deskach (kurde jakich słów się człowiek uczy remontujac dom)Podpychamy do góry sufit podsuwamy całe łożko (po złozeniu nie będzie szansy na przesuwanie) I już !!! Po chwili okazuje się że zapomnieliśmy podpórki w środkowej części
łożka . Na szczeście nie musimy całości rozkładać tylko dół . No i wygiąć lekko cholerna górę. do kolejnej kolekcji rys na podłodze i dołącza dodatkowo parę rysek na suficie.
I wreszcie . Rozkłądamy jeszcze te takie listewki i. można kłaśc dmuchany materac . Zapomniałem powiedzieć: materac (by nie wlec go niewiadomo skad) zdecydowalicmy zamówilć sklepie w pobliskim mieście . W ferworze przygotowań do przeprowadzki zapomnieliśmy zamówić wcześniej. I wyladowaliśmy bez materaca. No cóż tak krawiec kraje jak mu materii …..
Mieliśmy taki fajny dmuchany materac z wbudowaną pompka zakupiony na niespodziewana wizytę
gości. Materacyk fajny i nawet wygodny -spędziliśmy poprzednią noc na nim ,leżącym na podłodze. Kładziemy naszego „dmuchawca” na deseczkach stelaża i radośnie rzucamy się jednocześnie na niego...... AUUUUUUUUUU. Materac podparty elastycznymi listewkami zadziałał jak jakaś katapulta i radośnie wyrzucił nas jak z procy . Noxilinka wyladowała miekko na pupie a ja przywaliłem łbem w stalowy ozdobny zagłówek .#@#$@4 $@$$@ &^&&^& jego mać.
Piekielnie zmeczeni , sponiewierani na ciele i „duszy „ spełzamy na dół” . Herbatka pewnie podniosłaby nasze morale Ale w momencie gdy napuszczam wody do czajnika .braknie pradu. Ki diabeł?? (Te braki pradu zdażają się w wiosce do dziś i wciąż zastanawiam się nad przyczyną ). po ciemku zakręcam wodę ,odkładam czajnik pod ścianę bo nie chcę się potknąć i rozlać (podłogi z desek.). I wołam na Noxilinkę żeby odpaliła swiatełko w komórce . Cisza Nic.Gdzieś słychać psy o sasiadów a le noxilinki już nie .O BOZE !!Na szczęście zanim naprawdę zdołam się przestraszyć docieram do krzesłą gdzie jak się okazało zasneła ze zmeczenia i delikatnie budzę( potykajac się o jej nogę i siadając jej na kolanach ). Wyciagamy wreszcie improwizowana z komóry latarke, po chwili porzucamy poszukiwania normalnej latarki(....no onajest gdzieś tam w skrzyniach.. ) na szczeście przygotowaliśmy kolekcje świec (i przy okazji miernik, neonówkę , śrubokręty itp.) wszystko lezy pod licznikiem.Odpalamy świecznnik(co 3 świece to nie jedna) złazimy powrotem na parter tutaj Noxilinka zauważa że zbliża sie godzina 12 w nocy.
Noxili : o godzina duchów!
N-lika: ...eeee myślisz że będzie nas coś straszyło .
Noxi -Niewiem ale jak jakiś duch chce straszyć to niech się ostro pospieszy bo ide spać.....
(długa przewa w której słychać jak w naszych przemeczonych i obitych łepetynach powolutku obracaja się trybiki)
N-ka(ziewając ) ::aaaa super poooomysł ideę spać
Noxi- eeeeeeeherbata ?
N-ka aaaaaaaa e tam nie
(niestety urwał mi się film na trochę)
Nka - ........................................do łóżka spać (tyle do mnie dotarło)
Wyciagneliśmy potezny śpiwór 2 koce i tym razem cholernie ostrożnie wyladowaliśmy na spaniu.
Po chwiili dało się usłyszeć :
Zamknełeś drzwi??
Tak..... nie ;...nie ide sprawdzić!!!!!
Noxililinka: Gdzie Dżek ?
Pojedyncza ręka wynurza się spod śpiwora , chaotycznie obmacowywuje podłoge , znajduje kupę futra kończącą się wilgotnym i chłodnym nosem.
Noxili: Aaa jest .
Dżek- Umff?
Pan- Umff!!
Po chwili słychać Noxiliego : jak by nas chciał nas jaki.....
(trybiki.......) duch ............chciał postraszyć to niech nas lepiej obudzi.
Noxilinka (która już odpłynała do innej krainy ): i niech przyniesie herbatke i ciasteczka. I niech zmieni sukienke bo źle wyglada ...
Noxi ??????!?????
Na słowo "ciasteczko" włączył się Dzek:
( z nadzieja)Ummfff???
Noxili : Spa.....
Trybiki stop
Rano świat nabrał normalnych rozmiarów ,wrócił prąd . Duchów i zjaw jak niebyło tak nie ma . Jeżeli są -to są na tyle miłe i kulturalne ze zadawalają się przyjazna obserwacja. Żadnego chamskiego straszenia . I gites.
Za to rano okazało się......
Zanim przejdę do dalszego marudzenia chce pokazać jak dzisiaj wyglada sypialnia.
http://img97.imageshack.us/img97/6681/crw849501l.jpg
Łozko stoi dokładnie tam gdzie ustawiliśmy , nawet był problem z malowaniem sufitu bo troche się zakleszczyło i trzeba było obmalowywać wokól słupki.
Ten taki kufer podróżny to tez tutejsza znajdka tylko już odnowiona .
Za to rano okazało się ...
CDN
Cdn już dzisiaj .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia