Noxilowy marudnik
Nagle zrozumiałem co się tu działo!!!
Ten Cośiek co mnie tak niepokoił to prosty efekt: Przejeżające blisko ciężarówki powodowały dygotanie skały na której jest wzniesiony Nasz Domek Potężna kamienna warstwa potrafi tak jakby "pływać" na "amortyzatorach" z miekkiej warstwy piachu i skruszonych łupków.Dygotanie słabo wyczuwalne przez człowieka powodowało „gibanie” się klilku starych belek z więżby co powodowało ten pierwszy ŁUP .Szybki w starych oknach z wykruszonym kitem okiennym drgały w rytm odjeżdzajacego samochodu dajac to gasnące łup łup łup. Po wyciagnieciu tych kilku felernych szybek efekt łup łup znikł bez śladu. Efekt głośnego , pierwszego Łup przetrwał do pierwszego remontu więżby. Co prawda do dzisiaj czasem coś w w naszym domu od czasu do czasu robi dostojne, powolne ŁUP ale wtedy wystarczy podejść do okna i rzucić okiem na pobliski (4km) kamieniołom w Górce . Zawsze widać w takim przypadku szybko rozpraszajacy się
tuman kurzu powstały po wybuchu.Samego wybuchu wcale nie słychać bo grube ściany całkowicie chłoną dźwiek(ale np. psy to słyszą). Czasami wybuch jest tak silny ze da się go wyczuć nogami.Ta amortyzacja skały jest tak silna, że np. uniemożliwia budowanie nowych podpiwniczonych domów. Jak powiedział zaprzyjaźniony saper „Tuż pod warstwą ziemi jest tu warstwa łupka .Żeby zrobić piwnic trzeba byłoby albo strzelać ładunkami wybuchowymi, albo kuć albo wiercić otwór obok otworu i rozkuwac. Strzelanie ładunkami w takim podłozu spowodowałoby pękanie budynków na wzgórzu , a kucie czy rozkuwanie jest tak drogie że można kilometr dalej (poza skałą)za to postawić 2 domy za samą wykuta dziurę"( a przynajmniej tak było w 2005 roku).
Tak wracając do obaw ,że dom jest postawiony na starym cmentarzu:
Jak wkrótce potem dowiedziałem warstwa gleby przy murze kościelnym ma 10 cm grubości więc grzebanie tam samobójców czy czarownic jest nierealne.Po drugiej stronie muru była kościelnego
była podziemna krypta gdzie chowano członków rodu rycerskiego Borsicz. Co ciekawe ten ród był wyjatkowo szcęśliwy w wyprawach wojennych i tylko raz zdarzyło się że Borsicz poległ na polu walki: w czasie bitwy z husytami poległ Benko Borsicz. Inni mimo udziału np. w bitwie pod Grunwaldem czy Legnicą(!) wracali do domu cali i zdrowi . Gdy wymarł ród Borsiczów (ok1600 r) wioska poróciła pod bezpośredni zarząd ostatnich Piastów śląskich W każdym razie po śmierci ostatniego Borsicza już nikogo nie chowano w tym lepszym ,rycerskim narożniku przykościelnego cmentarza.
Jak się dowiedziłem później następcy Borsiczów (Von Sierocinowie,von Zerotin i Skrzebrzyńscy) chowali już swoich zmarłych w zniszczonym dzisiaj starym cmentarzu przy swoim pałacu.
Te dziwne kamienie które wziełem z nagrobki okazały się uszkodzonymi w czasie przenosin fragmentami tablic pamiatkowych z ściany kościelnej.
I tu jest dość niesamowita historia. Otóz w XIX wieku dziedzic pobliskich Żelowic koniecznie chciał mieć własny romantyczny mroczny kościół. Problem polegał na tym że w Żelowicach kościoła żadnego nie było. No ale jak ma się za dużo forsy to można wszystako przeskoczyć. Dziedzic ów w środku lasu kazał wybudować z cegły kościół który koniecznie miał wygladać jak gotycka świątynia.
http://img264.imageshack.us/img264/7199/img9330kopia.jpg" rel="external nofollow">http://img264.imageshack.us/img264/7199/img9330kopia.jpg
Niestety budowla była wyjatkowo nieautentyczna , całkowicie bez ducha starości. Co tu z tym zrobić?? Ano proste! Budowlańcy wynajeci przez dziedzica kupowali (legalnie , czasem płacili konieczne łapówki a czasem ordynarnie kradli w nocy) wszystkie niezwykłe nagrobki , stelle pamiątkowe ,czy fragmenty sredniowiecznych kościołów z całej okolicy . I wmurowali "łupy" w ściany podróbki tworząc niezwyką gotycka wizje pseudośredniowiecznej romantycznej budowli.
http://wroclaw.hydral.com.pl/foto/209/209115.jpg" rel="external nofollow">http://wroclaw.hydral.com.pl/foto/209/209115.jpg
http://img508.imageshack.us/img508/1244/img2512.jpg" rel="external nofollow">http://img508.imageshack.us/img508/1244/img2512.jpg
W czasie nocnej kradzieży płyt, uszkodzone fragmenty pozostawiono na cmentarzu we wsi .Potem gdy w 1947 r.z pałacu przeniesiono kaplicę katolicką(dziedzice mojej wioski byli katolikami) do kościoła parafialnego(czyli tego po drugiej stronie uliczki i mojego płotu) to ”posprzątano” cmentarz wyrzucąc mniejsze fragmenty pod mur .Potem te kamienie trafiły do naszego ogrodu..
I w sumie byłoby tyle jeżeli chodzi o „paranormalia”- duchy , zjawy i upiory.
Prawie .
Rok później p,ewnego poranka (poprzedniego dnia remontowałem do 1 w nocy) Noxilinka jeszcze spała , ja się zwlekłem na parter, wypuściłem Wilka do ogrodu, bo piszczał że chce wyjść.I powlekłem się do tymczasowej garderoby na pietrze.
Zaspany zaczełem się ubierać gdy nagle poczułem że o nogi z tyłu ociera się jakiś pies .Ubierając się nie odwracając się odruchowo pogłaskałem go. Był to jakiś duży pies z krótka , dość szorstką sierścią( a mój Wilku ma mięciutkie i długe) , Wielkość też się nie zgadzala bo Wiklu to mieszanka owczarka fińskiego z niemieckim i jakiś szczególnie wielki to nie jest . Pies którego dotykałem był z 10-15cm wyższy w kłębie od mojego. Ponieważ byłem zaspany, fakty te dotary do mnie po kilku sekundach .
Obruciłem się powoli (myślałem że pies sasiada wpadł w odwiedziny). Nic! Żadnego zwierzaka.
Obeszłem całe zamieszkane skrzydło domu . Drzwi zamkniete na klucz ,mój futrzak w ogrodzie. Okna zamknięte a psa nigdzie nie było......
W opowieściach o duchach i zjawach zawsze się pisze o jakimś nieziemskim chłodzie w pomieszczeniu. ,dreszczu strachu ,duchy pojawiają się w nocy o 12 , dzwonia łańcuchami, czegoś chcą itp.
Tu kurde, był piekny , sierpniowy słoneczny poranek, zadna noc, "Duch" nie zrobił na mnie jakiejś wrażenia istoty astralnej, grobowego chłodu itp. Ot zaprzyjaźniona (niewiem czemu wydaje mi sie że to była pani-pies) duża suka , w dotyku jak zwykły owczarek niemiecki krótkowłosy. Jedyne co było dziwne ze psica promieniowała (ale to na prawadę) bardzo opiekuńczością i przyjaźnią. I była ciepła.
Naprawdę dziwne.
Jestem osobą mocno stąpającą po ziemi ,ale naprawdę niewiem co to mogło być. Tak roboczo sobie tłumaczę przemeczeniem. ale niezbyt w to wierzę.
I to by było na tyle jeżeli chodzi o dziwne zdarzenia w naszym domu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia