Dom w Puszczy - Dziennik Barda i Niny
W poniedziałek startują tynki i wylewki.
Tynki postanowiliśmy mieć tradycyjne, tym bardziej, że zrobi nam ta sama ekipa, co dom stawiała.
Wiemy, że robią to solidnie i dobrze, więc wiemy co dostaniemy. Tynk robiony tradycyjnie: „szpryca” na ściany i sufit, tynk właściwy, „szlichta” z piasku kwarcowego na biało.
Będzie równo jak po cekolu.
Elektryk ułatwił im życie jak mógł. Kable w wiązkach płasko na ścianie, mocowane blaszkami a nie tym plastykowym czymś, co odstaje, wprowadzone do puszek przez cegłę, żeby ruszanie puszki nie powodowało wyłażenia kabli z tynku.
Dobra robota. Tak na oko.
Większy dylemat mam z wylewkami.
Oni robią też tradycyjnie z zacieraniem na równo.
Niestety nie mają agregatu, co dałoby suchsze wylewki i zmniejszyło czas schnięcia domu.
Ale materiały te same, cena niższa niż z agregatu.
Mamy jakieś przyzwyczajenie, żeby nie rozdrabniać się z ekipami, skoro jedna robi dobrze.
Jak na razie mamy już wycenę materiałów hydraulicznych. Do tej pory poszło 2600.
A gdzie jeszcze CO i piece…
Wydatki zaczynają być dramatyczne.
Człowiek wydaje pieniądze a tu prawie nic nie widać.
Z murami było inaczej. Pieniądze szły i ściany rosły...
Dla zabezpieczenia się przed złodziejo-wandalami i innym menelstwem zaczęło się nocowanie w budynku.
Może i niewygodnie, ale jak wydaliśmy łącznie 3300 na elektrykę, to lepiej uważać, żeby jakiś gnój nie zerwał kabli z gołych ścian i nie wypalił izolacji, żeby dostać 20 PLN za złom miedziany na wino. Ciężkie czasy nadeszły.
Wiemy już, że dach niestety pokryjemy blachą. Na dachówkę zabraknie pieniędzy, jeśli chcemy w tym roku dom skończyć (przynajmniej do zamieszkania).
Oczywiście wolelibyśmy dachówkę (nawet wiemy jaką), ale jak śpiewało Kombi „Szmal określa byt”, więc będzie blacha.
Czeka nas przeprawa z budową szamba.
Teść całe szczęście robił szamba w całej okolicy i nadal ludzie mówią mu dzień dobry, więc jestem pewien, że będzie OK., chociaż grymasi trochę, że trzeba będzie głęboko kopać, żeby spadki zachować. No cóż. Szwagier pomoże.
Na razie siadamy z małżonką na murku przy schodach i wdychamy atmosferę NASZEGO domu.
Rewelacyjne uczucie. Przynajmniej po tylu latach wynajmowania mieszkań.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia