Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    44
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    102

Dom w Puszczy - Dziennik Barda i Niny


Bard13

1 193 wyświetleń

Budowa stanowczo zwolniła.

 


Skończyły się elementy propagandy sukcesu, polegające na szybciutkim wzroście ilości murów i przekroczeniu planu o 11 000% w porównaniu z analogicznym kwartałem roku ubiegłego.

 


Zaczęła się dokładniejsza i bardziej żmudna część budowy – prace wykończeniowe.

 

 


Jak na razie najbardziej wykończeni jesteśmy my – małżonka i ja.

 


Żeby wszystko było równe i ładne trzeba codziennie pilnować i wymyślać, co nowe szczegóły.

 


Pierwszy problem pojawił się z oknami.

 


Wszystkie okna zamocowano równo z murem (cegłą), czyli niby zgodnie ze sztuką.

 


Dla okien prostokątnych, nie miało to znaczenia, jednakże dla łukowych miało to kolosalne znaczenie, jeśli chodzi o ich otwieranie.

 


Nie wiem, czy wspominaliśmy, ale żeby nie blokować tynkarzo-elewacjonistów zamontowaliśmy najpierw same futryny od okien łukowych, bo same skrzydła się dopiero kończyły robić. Wystąpiła jakaś nagła magia i czary z okuciami, które niby kosztują drogo itp.

 


Magicy od okien zamontowali okna łukowe tak, że skrzydła haczyły o glify.

 


Tynkarze musieli Boshem ciąć beton nadproża i łagodzić glify, żeby się otwierały.

 


Nie wygląda już to tak ładnie, ale medal tynkarzom się należy za staranność wykonania.

 


Zaokrąglenia zrobili ładnie.

 

 


Mamy już całą elewację. Jeśli pojawimy się na budowie w dzień w fotoalbumie zamieścimy kolorowe fotki, na razie wiszą szare. Zapraszamy na oglądanie.

 

 


Dziś weszli dekarze. Na razie nabijać łaty i kontrłaty. Blacha będzie w środę popołudniu.

 


Blachę małżonka wybrała brązowego Zefira z Budmatu. Do tego zdecydowaliśmy się na górnopółkowe okna Fakro. W Veluxach zniechęciły nas „klamki” w górnej części okna.

 


Uznaliśmy to za pomysł bez sensu. Wolimy je mieć pod ręką a nie na sznurku gdzieś w kosmosie.

 

 


W piątek na ZUDzie stanęły projekty przyłącza prądu i wody oraz dziś z powiatu odbieramy (podobno) zgodę na instalację butli z gazem.

 


Wygląda na to, że do końca przyszłego tygodnia będziemy mieli podłączone media.

 


Aż łza się w oku kręci ze wzruszenia. Już bliżej końca niż początku.

 


Chyba się faktycznie uda dopiąć terminu 13 grudnia, żebyśmy rocznicę ślubu już na własnych śmieciach spędzili.

 

 


Coraz rzadziej przechodzimy obojętnie obok kafelek, terakot a nawet karniszy, firanek i lamp.

 


Czujemy już w kościach, że niedługo śpimy w końcu we własnym domu.

 

 


Tak siedzimy czasami i drapiemy się po głowie i podziwiamy ile farta mieliśmy.

 


W zasadzie żadnych problemów z ekipami.

 


Owszem czasem jakiś błąd, ale żadnej katastrofy.

 


Nawet jak okazało się, że działkę będziemy wywyższać o 30 cm (a działka ma 0,52 ha, z czego prawie połowę zasiedlamy domem i ogrodem.

 


Już zaczęliśmy liczyć autka i kombinować ile to nas wyniesie.

 


A tu niespodzianka. Sąsiad, jakieś 150 m od nas kopie staw.

 


Nie stawik, a właśnie staw 10x18x3 m, co jak łatwo policzyć daje 540 m3 ziemi do zabrania.

 


Podobno za friko.

 


Aż nam się buźki rozświetliły

 

 


Niedługo już efekty końcowe (niestety na razie zewnętrzne)

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...