Dziennik budowy M domu
Notowanie czas zacząć
Wczoraj zadzwoniła architekt - mamy pozwolenie .
Milowy krok w całej historii, która jednak rozpoczyna się kilka lat wcześniej.
W czerwcu 2006 roku kupiliśmy działkę, ładny kawałek, optymalnie ustawiony (wjazd od północy, prostokąt, etc.), tuż pod miastem, ok. 200m od drogi asfaltowej, oczywiście działka przy drodze gruntowej, gminnej.
Sprzedający chyba nie był świadomy, że w drodze gruntowej jest nitka łącza gazowego więc niejako dostaliśmy gaz w promocji
Po kilku miesiącach zacząłem się interesować pozostałymi przyłączami. Wysłałem standardowe pismo do ZE o wydanie warunków, podobnie do Zakładu Gospodarki Komunalnej w kwestii wodociągu i kanalizacji.
Do kompletu jeszcze poszło podanie o przyłączenie gazu.
ZGK odpisał sprawnie, woda bez problemu, kanaliza niestety nie, proponujemy szambo
Gazownia też nie robiła problemów - warunki doszły więc czekamy na energię.
Warunki z ZE przyszły po 5 miesiącach, prąd będzie, ściągnięty z najbliższego słupa (130m).
Po następnych kilku miesiącach umowa i tutaj niespodzianka termin wykonania 18 miesięcy, ale oczywiście było kilka zastrzeżeń.
No dobra zatem podpisałem i czekamy. Po kilku miesiącach, zacząłem dzwonić i pytać, okazało się, że właściciel działki ze słupem się nie zgadza
Pertraktacje nie przyniosły skutku. ZE zmienił warunki na inny słup, niestety zapomniał zapytać kolejnego właściciela czy się zgodzi. A ten się nie zgodził bo na jego działce stały już 2 inne słupy w tym jeden z trafo (więc trudno się dziwić, że postawił swoje warunki :)
Kolejna zmiana warunków i tym razem się udało. Oczywiście czas leci i mamy już rok 2009.
Na wiosnę, krótkie odwiedziny na działce i okazało się, że droga gminno-gruntowo jest rozkopana. Krótki rekonesans wskazał, że budynek wielorodzinny widniejący na horyzoncie potrzebował wody i wzdłuż naszej drogi pociągnęli rurę z wodą, miło z ich strony
Tymczasem wykonawca przyłącza energetycznego przystąpił ostro do pracy.
Przy okazji wykopalisk (bo łącze kablowe) okazało się, że gmina buduje we wsi kanalizację Początkowo wójt gminy powiedział, że boczne nitki (w tym na naszej drodze gminno-gruntowej) będą w 2-m etapie, ale chyba doszedł do wniosku, że to mieszkańcy (także przyszli) będą go wybierać w następnych wyborach i zlecił całość od razu
Ponieważ panowie energetycy już przebierali nogami do naszej działki więc przy okazji spece od kanalizy położyli rurę i jest też studzienka.
Efekt powyższych prac to skrzynka z prądem (mam nadzieję) w granicy działki i łącza wodno-kanalizacyjne w drodze (co częściowo prezentuje zdjęcie :).
W zasadzie od początku (2006) szukaliśmy projektu naszego domku. Po dwóch latach doszliśmy do wniosku, że to nie ma sensu. Jeden projekt, który nam się podobał zdyskwalifikowała wizyta na budowie jednego z Forumowiczów (jeszcze raz wielkie dzięki). Poziom wykonania projektu był taki, że budujący musiał zatrudnić własnego konstruktora, a stal za kilka kPLN leżała na podwórku niewykorzystana.
Zatem projekt indywidualny. Decyzję ułatwiła nam szwagierka, która w międzyczasie skończyła architekturę z niezłym wynikiem
Kilka paneli dyskusyjnych i powstał program na dom, a dotychczas myślałem, że programy piszą programiści
Wszystko ładnie się ułożyło, jest co trzeba, więc do dzieła - pracownia zabrała się za przygotowanie koncepcji.
Umówiłem się na obejrzenie i przeświadczony, że będę dyskutował kolor fasady, tudzież rozmieszczenie okien, spokojnie pojechałem na spotkanie.
Właściciel pracowni, bardzo sympatyczny gość, rozegrał sprawę taktycznie. Najpierw pokazał rzuty. Niby wszystko było na swoim miejscu ale coś mi się nie zgadzało w osiach budynku.
Pytam o wizualizacje. Zaczął tłumaczyć, że tamten dach był skomplikowany, niezbyt elegancki i takie tam. No dobra pomyślałem sobie coś jest na rzeczy. Po wyjęciu elewacji okazało się, że bryła budynku jest podzielona w sposób kompletnie odmienny od naszych wcześniejszych wyobrażeń i z jednego domu zrobiły się dwa . Ale co tam, trzeba mieć otwarty umysł, nie zbeształem architektów, tylko postanowiłem pokazać żonie i przespać się z tym co zaproponowali.
Po kilku dniach przyzwyczaliśmy się do tej wizji na tyle, że zaczęła nam się podobać, a z czasem już było tylko lepiej (oczywiście wszystko jest póki co na papierze więc zobaczymy jak to wyjdzie w praniu).
Na obecnym etapie mam jeszcze dylemat czy elewacje robić z klinkieru czy dać tynk?
Oczywiście dylemat jest czysto finansowy bo powierzchnia elewacji z klinkieru to prawie 300m2
Może ktoś z Was mógłby podpowiedzieć ile kosztuje położenie metra kwadratowego klinkieru (dom parterowy)?
To na razie tyle.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia