Dziennik mieszczanki
Od poniedziałku po 2 tygodniowej przerwie roboty ruszyły znów pełną parą. Juz zaczynam się przyzwyczjać ,że kiedy magicy przyjeżdzają mój każdy dzień jest na wariackich papierach.Wciąż coś nowego potrzeba ,wciąż czegoś brakuje i NIC ale to NIC nie można zaplanować.
A na pewno PLANOWANIE nie jest najmocniejszą stroną mojej ekipy budowlanej Jeśli coś potrzeba to nigdy na jutro ,pojutrze ale ZAWSZE NA DZIŚ i to najlepiej za godzinę
Pani KIERBUD dziś stwierdziła że mojego męża ZABIJE
...ale przecież ona nie może się wyłamywać tylko grzecznie uczestniczyć w tym wariackim budowaniu , dziś na godzinę przed zalaniem stropu nad garażem przypomnieli sobie że warto aby nadzór zerknął na ich dzieło no i phon do p. KIERBUD a ona... ale zdążyła
Stemple znów pożyczone od sąsiada , bo przypomnieli sobie ,że są potrzebne kiedy trzeba było ich wziąć do ręki
Tak sobie myślę ,że chyba dziś odwiedzę aptekę i kupię sobie zgrzewkę nerwosolu lub kilka papierków hydroksyzyny, bo budowania przede mną jeszcze długa droga
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia