Dziennik Kodi'ego i nie tylko z Gdyni
Witam po naprawdę długiej mojej przerwie. Byłem tyle czasu na urlopie płatnym i nie płatnym że zapomniałem czym się zajmuję. W między czasie wydarzyło się tyle rzeczy że obawiam się, że ciężko będzie to wszystko spisać i wam przekazać.
Ale spróbujmy:
Ok. 15 czerwca wpadł teść i zaczęliśmy układać wełnę między krokwiami. Wybrałem Isovera gdyż hurtownik mówi że stosunkowo mało pyli i nie kruszy się. Jeśli chodzi o to drugie to miał rację, jeśli o to pierwsze to wciska kit. Na początku robiliśmy to w maseczkach, ale tylko do momentu kiedy zrobiło się gorąco. Generalnie nie potrafię robić w żadnych maskach, okularach czy rękawiczkach. Tak więc poszliśmy na żywioł i robiliśmy to beż niczego. Mam nadzieję, że nie dostanę raka płuc w najbliższym czasie. Wełnę układało się milutko i faktycznie jak przytnie się odpowiednio szerszą wełnę to trzyma się praktycznie sama. My mimo wszystko wspomogliśmy ja sznurkiem. Następnie ruszyliśmy z przykręcaniem i montażem profili głównych i przyściennych pod płyty KG. Robiliśmy to pierwszy raz więc tempo nie było imponujące, ale roboty posuwały się do przodu. Na końcu przykleiliśmy na taśmę dwustronną folię i czekaliśmy na mojego ojca, aby pomógł nam z montażem KG.
Zaczęliśmy kolejny tydzień pracy. Przyjechał ojciec i już razem w trójkę rozpoczęliśmy zakładanie płyt. Bałem się tego momentu – jak to wyjdzie, czy profile są dobrze zaczepione itp. Moje obawy zostały rozwiane – robota posuwała się dużo szybciej, tak że w 2 dni mieliśmy położone 80m2 płyty czyli całe poddasze. Tak na marginesie jak widzę na zdjęciach kiedy kolesie w pojedynkę noszą płyty i sami je montują to zalewa mnie śmiech i złość jednocześnie. Przyznam szczerze że robiliśmy to w trójkę i wiem że jeśli robilibyśmy to w dwójkę to były by poważne problemy. Kolejna robota to szpachlowanie i gruntowanie przed cekolowaniem całego domu. Do tego momentu jak się posprzątało to było czysto. Świeże tynki, czyste wylewki. Zaczeło się jednak dzieło zniszczenia – cekolowanie. Mogę stwierdzić i to z wielką stanowczością – cekolowanie to największy bajzel. Takiego brudu, pyłu i ... nie było nawet po tynkowaniu. Nakładałem najpierw gładź z Alpolu /nie polecam jest twarda i cholernie się ją szlifuje/ potem przeszedłem na Atlasa i ta już była ok. Wyszlifowałem cały dom i czego się nawdychałem to moje. Całe szczęście że tynki miałem gładkie więc nie musiałem nakładać dużo gładzi.
Pod koniec czerwca a przypomnę że od lipca mieliśmy już mieszkać mieliśmy wszystkie tynki - wycekolowane, wylewki.
W między czasie miałem bardzo poważny problem z szambem, ale to osobna historia. Napiszę ją za moment.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia