Dziennik Kodi'ego i nie tylko z Gdyni
U nas na budowie, należało by powiedzieć w domku - spokój i cisza pewnie przed burzą. Najpóźniej za miesiąc Beata powinna rodzić, więc będzie co robić. Nie znaczy to że teraz się nudzę, ale lekko wyhamowałem.
Ostatnio poświęcam się pracom na zewnątrz budynku. Pogoda ładna, więc koniecznie muszę to wykorzystać. Uprzątnąłem już całą działkę, lekko wyrównałem i od razu nabrała jakiegoś wyglądu i wyrazu.
W sobotę spotkałem się z tajemniczym gościem /który jak śpiewa kazik "... bez zębów na przedzie"/, który za 150zł zobowiązał się, że usunie z naszej działki cały ten bajzel. Zawsze myślałem, że nie będę miał dużo śmieci itp., gdyż buduję bardzo oszczędnie, więc i odpadów nie ma. Okazało się jednak, że uzbiera się tego pełna ciężarówka. Od gruzu po papę, styropian, zielsko itp. Koleś przy okazji uświadomił mi, że nikt nie chce przyjmować styropianu oraz papy na wysypiskach. Jako ciekawostkę /nie potwierdzoną/ podam że za utylizację 1 tony papy trzeba zapłacić 2 tys. zł. Strasznie dużo – tym bardziej że papa jest w gruncie rzeczy dość ciężka.
Rozmawiałem już z wujkiem na temat choinek. Ma mi załatwić takie 4 letnie, które podobno jeszcze się przyjmują w nowych warunkach a przy tym są już dość okazałe. W połowie października mam zamiar je posadzić.
Ponadto zwożę swoją 17 letnią audicą drzewo do kominka. Zamówiłem sobie jeszcze 4mp. buka. W sumie mam jakieś 13mp drzewa i mam nadzieję, że starczy to na sezon.
W zeszły piątek dzwoniłem do kobietki z ogłoszenia, która napisał że ma 6 piesków /owczarków kaukaskich/. Umówiłem się z nią w niedzielę na giełdę samochodową. Miała z nimi przyjechać, aby je sprzedać. Mówiła, że będzie ok. 10.00 rano. Zajechaliśmy z żoną i teściową na 11.00 i co się okazało – kobieta sprzedała wszystkie psiaki. Kurcze w 50min. sprzedała tyle psów. Chodzimy zatem po tej giełdzie i rozglądamy się za pieskami. Podchodzimy do kobietki która ma tam jakieś pluszaki w kartonie. Pytam co to za rasa – a ona nowofundland. Ucieszyłem się bardzo, bo podobają mi się te pieski i wiem że są bardzo rodzinne. Co prawda początkowo miał to być stróżujący a jak się okazuje będzie domowy czyt. łóżkowy. Nabyliśmy więc czarną suczkę. Jak zobaczyła ją Beata i teściowa to nie było mowy, abyśmy jej nie kupili. Ja jestem ostrożny. Pies bez rodowodu – pytam jaką mam pewność – kobieta chciała mi dawać adres do siebie itp. Zaręcza że będzie git. Beata z teściową jak zaczarowane, zachowywały się jak małe dzieci. Kupmy ją, weźmy ją, musi być nasza. Takie duże a takie dziecinne. Co miałem robić, musiałem ją wziąć.
Psiak jest super. Koty na razie obchodzą ja z daleka. Tequila jest bardziej ufna niż Olaf i do tego bardziej ciekawa. Podgląda wodołaza z daleka i patrzy co ona robi.
Dzisiaj jest u nas 3 dzień i przyznam że psina jest strasznie mądrą. To jest niesamowite – w końcu jesteśmy jeszcze obcy dla niej ludzie, a idzie za nami ślepo. Wie gdzie jest jej domek. Tak na marginesie to woli leżeć i kulać się niż chodzić – podobno taka to rasa.
W związku z nią przybyło nam obowiązków. Wstaję coraz wcześniej a do pracy wychodzę coraz później. Rano gotuję jej płatki owsiane na mleku. W dzień dostaje kaszę z marchewką i serduszkami drobiowymi. Jest przy niej roboty co niemiara. Jutro czeka mnie wyjazd do weterynarza i ustalenie strategii postępowania w najbliższym czasie. Ciągle poszukujemy imienia dla niej. Mi podoba się PAJDA, ale rodzina nie pałała entuzjazmem, w końcu ustaliliśmy że będzie AMBER, ale rozległy się głosy, że brzmi męsko. Co robić. Muszę w końcu jakoś ją nazywać.
Generalnie oddaję się życiu rodzinnemu, choć nie zapominam o ciągłej wykończeniówce domu. Znam te kwestie z prowizorkami i musze mieć się na baczności.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia