Uwaga - filolodzy budują dom !!!
Ani ładna pogoda, ani bezobsługowa nowa ekipa, ani prosto wylany wieniec nie potrafią ukoić moich nerwów po wczorajszej próbie wytycznia tarasu.
A było to tak ...
Wprowadziliśmy nieco zmian w kształcie tarasu (nie ma już 60 m2 tylko niecałe 38 m2). Jedną z nich było przesunięcie łuku ze schodami tak, żeby zgrać go z krawędzią okna w pokoju gościnnym. Wymierzone wg projektu, podchodzę do ściany, przykładam miarę, rysuję kreskę na styropianie cokołu, spoglądam w górę i ... nie ma tam okna. Chyba w wyniku silnych wiatrów przesunęło się 19 cm dalej.
Ale mnie krew zalała, zacząłem biegać po budynku i mierzyć. W rozumieniu murarza symetrycznie wstawione okno ma mieć z lewej strony 92 cm, a z prawej 127 cm. W zasadzie taka pomyłka nie wpływa mocno na funkcjonalność, ani elewację, jednak w szale pomiarów poniosło mnie do okna tarasowego.
Tu symetria oznacza L=115, P=96. Możecie mi wierzyć albo nie - chciałem walnąć tym wszystkim, sprzedać to dziadostwo w mać i powrócić do stałego pobytu w mieszkaniu.
Sęk w tym, że tarasowe drzwi mają łuk w osi wykuszu, w jednej linii z kalenicą, a ich nadproże jest wylane jako monolit wspólnie z wieńcem i stropem.
Znowu cieśla dostanie zadanie koncepcyjne, żeby umieścić kalenicę nie osiowo, a ja na ścianie kominkowej dokleję 10 cm więcej styro. Koszt niewielki bo to tylko kilka m2 a nie będę się denerwował.
Co mam w tej sytuacji zrobić z kierownikiem? (to już drugi numer po źle wylanym wieńcu) Nie zapłacić mu? Kopnąć w tyłek? Psia jucha - nie ma nikogo, kogo można zostawić bez nadzoru.
A najlepsze - osoba, która mi go polecała na moją informację, że kierbud znów się popisał (bez pretensji do niej - broń Boże) odparła, że jeszcze nie spotkała kierownika, który by latał z miarą po budowie bo to nie jest jego zadanie.
Kiero jeszcze nie został poinformowany o najnowszym babolu, ale przy poprzednim (wieniec garażowy) stwierdził po pierwsze, że się zdarza i to mu umknęło, bo na odbiór stropu przed zalewaniem pojechał bez rysunków, po drugie, że będę miał więcej miejsca na graty pod daszkiem garażu. Jak mu rzekłem, że przecież od czegoś mam kierownika budowy, to powiedział, że w takim razie trzeba go kopnąć w dupę, bo jest do bani. O jakimkolwiek zrekompensowaniu pomyłki ani słowa. Aaaa - przypomniał też, że ja miałem też rysunki i przecież też mogłem zauważyć.
Krew się gotuje.
Jak będę miał chwilę to zrobię minikonkurs
Pozdrav
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia