"Dom za rogiem" - Marta, Radek, Kuba i Pawełek
Dzisiaj mimo zapowiadanej złej pogody i wiatrów postanowiliśmy choć na chwilę pojechać na działkę. Trzeba wykorzystać ten krótki moment kiedy dzieciaki są zdrowe (jeśli nie liczyć notorycznego wycierania nosa w rękaw! - u starszaka , lub w moje ramię - u malucha)
Ostatecznie nie było tak źle - szczególnie w lesie gdzie drzewa choć bez liści zasłaniają od wiatru. Pawełkowi smacznie się spało - a tak był opatulony, że gdybym pewnie łaziła 3 godziny to by się nie obudził. Na spacerze towarzyszył mi biały kundelek o wdzięcznym imieniu : Bjuton (!!!), niespecjalnie urodziwy, ale tak miły i grzeczny, że pomyślałam sobie, że uroda psia nic nie warta w porównaniu do mądrości
w czasie kiedy ja szwędałam się po lesie z najmłodszą pociechą - Radek z Kubusiem coś tam sobie robili w stodole (coś - czyli przygotowywali podest, żeby równo poukładać łaty i kontrłaty, żeby się całkiem nie powykrzywiały). To znaczy robił to głównie Radek, bo Kuba szalał z Zuzią (która tam mieszka) wokół stodoły.
Będziemy mieszkać przy "ulicy" o wdzięcznej nazwie : Fiołkowa ...
ale się rozmarzyłam....
.... zamówione jest też kilkanaście sztuk bloczków fundamentowych pod szopkę na narzędzia....
.... oj jak ja juz bym chciała, zeby przyszła wiosna......
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia